W taki sposób modli się już tysiące rodziców – możesz i Ty! Istnieją, znane nam, dwa powody z jakich rodzice decydują się na przystąpienie do modlitwy w róży różańca Rodziców w intencji swoich dzieci. 1. Dlatego że w życiu ich dzieci dzieje się coś złego - a wierzący rodzice w trudnościach zwracają się do Boga o pomoc.
Śmierć fizyczna dla Jezusa nie miała większego znaczenia. Mówił: "Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle" (Mt 10,28). A czy można być umarłym żyjąc? W pewnym sensie tak.
Zatem, w sensie ścisłym nigdy nie modlimy się „do” świętych. Modlimy się za ich wstawiennictwem do Boga. Jednak jeśli w języku potocznym usłyszymy albo powiemy inaczej, to nie musimy wpadać w panikę. Warto jednak modlić się świadomie i przypominać sobie, że w każdym przejawie kultu chodzi o przylgnięcie do Boga, o
Czy można zmusi Boga do wysłuchania nas, gdy modlimy się o coˆ bardzo długo? 2. Dlaczego czasami B˚g milczy podczas naszej modlitwy? 3. Czy znacie ludzi, kt˚rych modlitwa została wysłuchana? 4. Komunizm w Polsce upadł w wyniku bezkrwawej rewolucji: dzięki krzyżom z kwiat˚w i ˆwiec, a przede wszystkim dzięki modlitwom.
2.1 Modlitwa od wrogów i złych ludzi w pracy do Jerzego Zwycięskiego. 2.2 Prawosławne modlitwy od wrogów (widoczne i niewidzialne) 2.3 Ochronne. 2.4 Modlitwy o usunięcie obrażeń i złego oka od nieszczęśników. 3 Moc modlitwy od wrogów. Modlitwy prawosławne ułatwiają społeczność z Panem. Modląc się do nieba, ludzie proszą o
1. Czy można modlić się za żyjących, w tym za siebie, by żyli tak, by poszli do nieba? 2. Czy mogę modlić się Nowenną Pompejańską, w intencji by wszyscy, którzy uczęszczali, uczęszczają i będą uczęszczać do mojej klasy, w tym ja, żyli tak, by pójść do nieba? 3. Czy można modlić się na leżąco/siedząco, gdy jest się
vUe7. Modlić się za zmarłych, czy nie? Dla większości katolików odpowiedź jest oczywista. Oczywiście, że należy się modlić. Każda modlitwa może mieć wymiar zbawienny. Jeśli wierzymy, że Bóg wysłuchuje naszych próśb, to dlaczego miałyby one dotyczyć tylko, żyjących fizycznie? Przecież mamy nadzieję, że po śmierci istnieje życie. Problem jednak jest głębszy, a leży on w konkretnym dogmacie, który niekoniecznie będzie respektowany przez wszystkich chrześcijan – już nie mówię tutaj o Świadkach Jehowy, którzy próbują katolikom udowodnić herezję. Dokładnie sprawa obija się o czyściec. Gdyby go nie było to, po co się modlić. Ludzie po śmierci znajdowaliby się w piekle lub niebie. A wiadomo wszystkim, że z piekła do nieba nie ma przejścia. Sam Chrystus o tym wspomina w przypowieści o bogaczu i łazarzu, gdzie jeden trafia na łono Abrahama, a drugi idzie do piekła. Dzieli ich tak wielka otchłań, że nikt nie może jej pokonać. W takim przypadku modlitwa byłaby zbędna. Jednym z argumentów bezsensowności modlitwy za zmarłych jest właśnie, ów fakt braku czyśćca, drugim bo Jezus nic o tym nie mówił. Ale czy rzeczywiście w Słowie Bożym nie można się niczego doczytać? Może warto dokładnie przeczytać fragmenty Ewangelii według św. Mateusza – „Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów.(…)I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu” Mt 18, 23-35 W tym fragmencie jest mowa o królestwie niebieskim i umiejętności przebaczenia bliźniemu. Jezus radzi, aby uczyć się darować długi bliźniemu, tak jak Pan daruje słudze o wiele większy. Jeśli tego nie zrobi – czeka go kara! Ale ta kara nie jest pozbawiona nadziei. Ów niewierny wyjdzie z więzienia, aż dług spłaci. Jeśli więc człowiek umrze nie ucząc się do końca miłować – będzie musiał za swoją niewierność odpokutować. Sam Chrystus przestrzegał nas przed zaciąganiem takich długów, które przyjdzie nam spłacać na tamtym świecie – czego przykładem jest również fragment: „Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz” Mt 5,25 n. Sam Chrystus wreszcie mówi o pokucie w kontekście grzechu przeciwko Duchowi Świętemu – „Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym.” – z kontekstu tego fragmentu wynika, że jest możliwość odpuszczenia grzechów w przyszłym świecie. Niektórzy Bibliści powiadają, że zastosował On tu ówczesne rabinackie rozróżnienie, które było podstawą modlitwy za zmarłych. Wśród ówczesnych Żydów modlitwa za zmarłych była już bowiem rozpowszechniona. (por. Czyściec i modlitwa za zmarłych – o. Jacek Salij). No to reasumując – jak można zauważyć, można znaleźć podstawy ukazujące nam istnienie czegoś pośredniego, między piekłem i niebem, gdzie można liczyć na oczyszczenie i powrót do „łask” Bożych. Skoro modlitwa za zmarłych była już znana Żydom – czego przykładem jest choćby – ten fragment – „Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda – była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu. 2 Mch 12,43-46 – a Jezus się temu nie sprzeciwiał, to czemu mielibyśmy inaczej czynić. Sam Apostoł Paweł modlił się za zmarłego Onezyfora, który okazał mu wiele pomocy w rzymskim więzieniu oraz podczas pobytu w Efezie. Modli się następująco: „Niechaj mu Pan da w owym dniu znaleźć miłosierdzie u Pana!” (2 Tm 1,18). Dziwię się, wielu „wybitnym znawcom” Biblii, że nie zauważają tych fragmentów. Zresztą sam spotkałem na internecie taką wypowiedź. Jeśli modlitwa byłaby konieczna zmarłym to, co w przypadku tych, którzy umierają jako samotni, bezdomni, zapomniani. On nie mając nikogo bliskiego nie mają szansy na modlitewną pomoc. Wypadałoby więc sobie przypomnieć fakt, że w kościele, nie ma ludzi zmarłych, którzy pozbawieni są modlitwy. Jeśli nikt bliski tego nie robi, to jeszcze pozostaje modlitwa całego Kościoła. My ludzie często modlimy się za dusze w czyśćcu cierpiące. To piękny zwyczaj, który daje nadzieję, również tym zapomnianym. Zachęcam do modlitwy za zmarłych. Wiem, że jest ona potrzebna i liczę, że ktoś o mnie wspomni gdy będę po tamtej stronie. ps. Tekst napisany na podstawie – Czyściec i modlitwa za zmarłych – o. Jacek Salij
Kraków-Ruczaj, Po co się modlić za zmarłych, skoro ci z czyśćca pójdą i tak do nieba, a tym w piekle i tak nic nie pomoże? Pytanie sprytne, bo za pozornie prostym pytaniem, kryje się cały problem sensowności modlitwy za zmarłych. Kryje się niewiara w to, że możemy pomóc zmarłym, a nawet przeświadczenie, że oni mają swoje życie a my swoje. A może niektórzy myślą, że modlitwy za zmarłych to wymysł księży, którzy chcą zarobić na wypominkach czy mszach za dusze naszych krewnych? Teza sprytna, ale czy prawdziwa, czy tylko zaczepna? Przyjrzyjmy się problemowi głębiej. Wątpliwość co do sensowności modlitwy za zmarłych jest wnioskiem z dwóch słusznych stwierdzeń. Jedno mówi, że modlitwa nie pomaga duszom w piekle, drugie zaś, że ci, co są w czyśćcu i tak pójdą do nieba. Zajmijmy się najpierw stwierdzeniami, a później zobaczymy, czy wyciągnięty wniosek jest słuszny. Co do sensowności modlitwy za zmarłych znajdujących się w piekle, nie można mieć pretensji. Faktycznie, modlitwa im nie pomaga, więc po co za nich się modlić? No, ale któż za nich się modli? My modlimy się za zmarłych, a nie za tych, co znajdują się w piekle. Powie jednak ktoś - jeśli za zmarłych, to i za tych z piekła. Dobrze, ale kto wie, którzy zmarli są w piekle? My mamy nadzieję, że zmarli są w czyśćcu i dlatego się za nich modlimy. Nie możemy dzielić zmarłych na tych, co są w piekle i tych, co w czyśćcu. To jest sprawa Boga. My jeślibyśmy odmówili modlitwy za zmarłego, sądząc, że on jest w piekle, to byśmy zrobili mu krzywdę, bo o tym, gdzie on jest, my nie wiemy. A więc nie rozdzielając zmarłych, modlimy się za tych, co są w czyśćcu. I tu pojawia się drugie stwierdzenie - oni i tak pójdą do nieba. I znów jest ono prawdziwe. To jest pewne, że ci, co są w czyśćcu pójdą do nieba. Stwierdzenia są prawdziwe, tylko wniosek jest podobny jest do takich wniosków jak: i tak każdy umrze, więc po co się leczyć? Ci, co mają umrzeć i tak umrą a ci, co mają wyzdrowieć i tak wyzdrowieją; albo: jak ktoś bez lekarstwa będzie się leczył miesiąc a z lekarstwem tydzień, to po co zażywać lekarstwa, jak i tak wyzdrowieje, a że się pomęczy dłużej to co? albo: jak wraca twoje dziecko ze szkoły do domu a ty jedziesz samochodem, to po co je podwozić, jak i tak dojdzie do domu? Nie trzeba skończyć studiów, by zauważyć brak rozsądku w tych stwierdzeniach. Tak samo ma się sprawa z sensownością modlitwy za zmarłych. Jeśli zmarli idą do domu Ojca niebieskiego, to dlaczego ich nie „podwieźć"?. Jeśli chcą wyzdrowieć z choroby grzechu, to dlaczego nie podać im lekarstwa modlitwy? Samo ludzkie serce nakazuje nam pomagać potrzebującym, a nie mówić „Męcz się, męcz. Zobaczymy, jak długo wytrzymasz". Modlitwa za zmarłych jest bowiem dla nich pomocą w celu skrócenia ich mąk czyśćcowych. A jeśli można skrócić ich cierpienie, to jest to również obowiązek wynikający z miłości bliźniego. Na tym można by zakończyć naświetlanie problemu, gdyż teza jest fałszywa już z logicznego punktu widzenia. Niektórym może to jeszcze nie wystarczyć i stawiają problem w postaci dwóch pytań: - czy Bóg czasem nie chce, ażeby zmarli wycierpieli sami swoja karę? - czy rzeczywiście możemy pomóc zmarłym? I na te pytanie odpowie już nam sam Pan Bóg mówiący słowami Pisma św. i Kościoła, w którym nieustannie przemawia Duch Święty. Otóż w Drugiej Księdze Machabejskiej czytamy, że Juda Machabeusz, przywódca walczących o wolność Żydów, zabrał składkę i posłał ją do Jerozolimy, aby kapłani złożyli ofiarę za grzech tych, co zmarli. Autor Księgi komentuje to tak: „Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, ze ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym. lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda - była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu" (2 Mch 12, 43b - 45) Tekst mówi sam za siebie. W innym miejscu, w Księdze Mądrości Syracha czytamy: „Miej dar łaskawy dla każdego, kto żyje, nawet umarłym nie odmawiaj oznak przywiązania" (Syr 7, 33), a w Księdze Tobiasza: „Kładź chleby twoje na grobie sprawiedliwych, ale grzesznikom nie dawaj" (Tb 4, 17) Teksty te wskazują, że Żydzi znali i zalecali praktykę modlitwy za zmarłych. Na kartach Nowego Testamentu św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian (1 Kor 15, 29) pisze o chrzcie za zmarłych, który jest jakąś formą pomocy dla nich. Natomiast w Drugim Liście do Tymoteusza (Tm 1, 16 - 18) prosi Boga o miłosierdzie dla zmarłego Onezyfora. Ale nie tylko Pismo św. mówi o modlitwie za tych, którzy zeszli już z tego świata. Setki chrześcijańskich nagrobków z II - III w. zawiera prośby o zbawienie dla zmarłych a wśród nich znamienny tekst: „Niech każdy z braci, który to rozumie, pomodli się za Abercjusza". Gdyby wiara chrześcijańska nie wyrobiła w duszach swych wyznawców mocnego przekonania, że mogą istotnie duszom przez swoje wstawienie się w jakiś sposób pomóc, to nie wpadliby nigdy na myśl, takie modlitwy słać do Boga, a cóż dopiero ryć je na grobowych kamieniach! O modlitwie za zmarłych mówią także Ojcowie Kościoła: Cyprian, Klemens Aleksandryjski, św. Augustyn, a również piszący w średniowieczu św. Tomasz. Tertulian już pod koniec II w. grozi wdowie za to, że się nie modli za duszę zmarłego męża. Także wiele Soborów powszechnych wypowiadało się na ten temat. Sobór Lyoński II mówi, że Kościół zawsze czcił zmarłych i ofiarował im pomoc poprzez modlitwę. Tę samą naukę głosi papież Innocenty IV w Liście do Kardynała - Legata na Cyprze z 1254 r., a także Sobór Florencki z 1439 r i Sobór Trydencki, który zdecydowanie stwierdza: „Kto twierdzi, że ofiara Mszy św. nie powinna być ofiarowana za zmarłych niech będzie wyklęty!" Tych świadectw można by mnożyć jeszcze długo, zwłaszcza z ksiąg liturgicznych, szczególnie zaś tekstów z mszy za zmarłych. Tę prawdę głosi również niedawno wydany Katechizm Kościoła Katolickiego. Dlatego trzeba z całą pewnością zaprzeczyć tezie, jakoby modlitwa za zmarłych nie miała sensu. Pismo św. i Kościół, w którym działa Duch św. nie może kłamać. Gdyby Bóg nie chciał, aby żyjący modlili się za zmarłych, albo uważał, że to nic zmarłym nie pomoże, albo gdyby chodziło tylko o pieniądze dla księży, to by o tym na pewno powiedział i tego zakazał, a wcale tego nie czyni, co więcej: mówi ustami Pisma św. i tradycji Kościoła, że modlitwa ta ma sens a sens takiej modlitwy opiera się na prawdzie o obcowaniu świętych, prawdzie o trzech Kościołach: pielgrzymującym, oczyszczającym się i triumfującym. Te trzy Kościoły pomagają sobie nawzajem, gdyż jest między nimi stała więź, o której mówi Skład Apostolski: „Wierzę w świętych obcowanie". Kto na ziemi zrobi cokolwiek dobrego, dobro to udziela się wszystkim. Gdy ktoś pomodli się za zmarłych, pomaga duszom w czyśćcu cierpiącym, tak jak święci w niebie pomagają nam pielgrzymującym do Pana. I to jest prawda katolicka, piękna i pocieszająca, i budząca nieopisaną radość z powodu miłosierdzia Pana, który pragnie naszego zbawienia. I prawda ta nie tylko nas raduje, ale i przyćmiewa wszelką wątpliwość zawartą w zastrzeżeniu co do sensowności modlitwy za zmarłych.
2. Niektórzy ludzie są w piekle i będą ostatecznie potępieni Kontynuując odpowiedź na pytanie: „Co jest napisane w Piśmie?”, trzeba też powiedzieć z przykrością, że niektórzy już są w piekle i w konsekwencji na sądzie ostatecznym będą potępieni. Ci sami autorzy biblijni, którzy mówią o tajemniczym pojednaniu wszystkich, stwierdzają równocześnie, że niektórzy będą wiecznie cierpieć. Prawda o tym, że piekło nie pozostaje puste32, zawarta jest już w teologii Starego Testamentu z czasu, gdy jeszcze nawet nie istniały idee eschatologiczne, takie jak „nagroda w niebie” i „piekło” (np. poprzez termin gehenna). Człowiek starożytnego Bliskiego Wschodu nie znał zmartwychwstania i miał mgliste pojęcie o trwaniu jakiegoś pierwiastka życia po zejściu z tego świata. Dlatego śmierć była przez niego postrzegana jako sytuacja „nie-zbawienia”, której podlegali wszyscy33. Świadectwem takiego przekonania jest idea szeolu, do którego schodził każdy śmiertelnik34. Jak stwierdzono wyżej, szeol we wczesnym swoim kształcie nie był dzielony na łono Abrahama i miejsce kary. Szeol, postrzegany jako „kraina cieniów” (Iz 26,19), z której nie ma powrotu, gdzie panuje ciemność i noc (Hi 10,21), umieszczony głęboko pod ziemią (Pwt 32,22), był miejscem oddalenia od Boga (Ps 6,6). „Życie w szeolu to wegetacja i, co najgorsze, nie można tu już ani czcić, ani uwielbiać Jahwe”35. Nawet szeol, już z podziałem na złych i dobrych, był ciągle sytuacją wymagającą zbawczej interwencji Boga. Jeszcze w I wieku po Chrystusie, gdy powstawał Nowy Testament, stan „nie-zbawienia” jawił się jako sytuacja podstawowa, a zbawienie było Dobrą Nowiną. W Starym Testamencie prawdę o zaludnieniu piekła można wywnioskować także z nauki o sądzie, a nawet w jakiejś mierze ukryta jest ona w jeszcze starszym obrazie Boga-Sędziego, który okazał swoją sprawiedliwość w Egipcie. Także to ostatnie twierdzenie da się uzasadnić, dlatego że „eschatologia Starego Testamentu opiera swoje rozważania na prawdzie o Jahwe, wszechmocnym Kosmokratorze i jedynym Zbawicielu”36. Eschatologia osadzona jest w nauce o Bogu, która ją potwierdza. Nie potrzeba jednak sięgać aż do tak wczesnych pokładów Objawienia. Sama zapowiedź sądu wynika z faktu, że istnieją osoby, które należy osądzić (1 Mch 7,42; 2 Mch 6,14; Ps 94,2). Pierwotny sens greckiego terminu krisis oznacza między innymi: „segregować”, „przesiewać”, „oddzielać”, „odróżniać”37. Zatem w etymologii słowa krisis — „sąd”, obecna jest myśl rozdzielenia dwóch różnych elementów. Podwójny wynik sądu jest poświadczony przez proroków (Iz 11,4). Przez sąd Bóg z jednej strony wybawia swoich wybranych (Iz 19,20; 51,22; Jr 21,12; 22,16; 50,32; Lm 3,59), a z drugiej karze występnych (Iz 66,16; Ez 7,8; 18,30; 24,14; 35,11; 36,19; 38,22; Jr 2,35; 25,31). Najbardziej wyrazistym świadectwem tego jest proroctwo Daniela, który zapowiada wieczne rozdzielenie w czasach ostatecznych: „W tym czasie naród twój dostąpi zbawienia: ci wszyscy, którzy zapisani są w księdze. Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie” (Dn 12,1 nn.). Taką samą wizję przyszłości, zakończoną podwójnym wyrokiem sądu, przyjmuje Księga Mądrości: „A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. [...] W dzień nawiedzenia swego zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po ściernisku. Będą sądzić ludy, zapanują nad narodami, a Pan królować będzie nad nimi na wieki. Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych. A bezbożni poniosą karę stosownie do zamysłów, bo wzgardzili sprawiedliwym i odstąpili od Pana” (Mdr 3, U samych podstaw tej mądrościowej wizji przyszłości leży doświadczenie istnienia ludzi bezbożnych, którzy wzgardzili Bogiem, a w życiu doczesnym często cieszą się powodzeniem. Dla autora Księgi Mądrości istnienie osób godnych potępienia jest faktem, który nie podlega dyskusji. Problemem, który wymaga dalszych refleksji, jest tylko rodzaj kary, jaka ich spotka po śmierci. Jezus Chrystus prezentował analogiczną wizję sądu ostatecznego z podwójnym wyrokiem. Chociaż, jako najważniejszy Prorok i Prawodawca Nowego Testamentu, wprowadzał pewne korekty oraz uzupełnienia w rozumieniu Starego Testamentu (por. Mt 5, i chociaż przyniósł Dobrą Nowinę o zbawieniu, to jednak nie zmienił istoty przepowiadania o sądzie i na wielu miejscach Ewangelii zwracał uwagę na dwojaki jego wynik (Mt 7,22; 8,11; 11,23; 12,41; 13, 22,11-14; 24,40; 25,10-12; 25,31- -46; Łk 10,15; 11,31 nn.; J 5,29). Nie przyszedł bowiem znieść Prawa i Proroków, ale je wypełnić (Mt 5,17). Co więcej, Chrystus nie tylko w przypowieściach (np. Mt 13, 30; 48), ale także (między innymi) w ich wyjaśnieniu (Mt 13,37-43; 13,49 nn.) wyraźnie zapowiedział, że niektórzy ludzie będą potępieni. Nie może być zatem mowy o tym, że Kościół czy teologowie źle zinterpretowali poszczególne obrazy, skoro ich interpretacja została podana w Ewangelii. Przypowieść o chwaście podejmuje problem istnienia zła w świecie i w Kościele oraz jego finał. W tej perykopie Ewangelii św. Mateusz jest szczególnie zainteresowany losem złych i dlatego im poświęca więcej miejsca38. Wskazuje na to zwłaszcza werset 40 rozdziału 13 Ewangelii i druga część wyjaśnienia przypowieści: „Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego. Kto ma uszy, niechaj słucha!” (Mt 13,40-43). Przyszłość dopuszczających się nieprawości jest jasno określona poprzez metafory z ówczesnej apokaliptyki, które były dobrze zrozumiałe dla mieszkańców Palestyny w I wieku39. Obraz pieca ognistego oraz płaczu i zgrzytania zębami „opisuje ostateczne odsunięcie od zbawienia. W szczególności wrzucenie w piec ognisty (tēn kaminon tou pyros) symbolizuje wieczne odrzucenie. Jest to miejsce dla tych, którzy zostaną oddzieleni na wieki z powodu ich bezbożności (13,41; 24,41). Jest ono alternatywą w stosunku do błogosławieństwa Bożego niekończącego się królestwa (13,43; 25,34) i życia wiecznego (25,46)”40. To znaczy, że także przypowieści dostarczają nam wiadomości na temat eschatologicznej przyszłości, których prawdziwości możemy być pewni. Wymownie daje temu wyraz Augustyn Jankowski: „Zadajmy sobie na końcu pytanie, co nowego wniosła ta przypowieść do odwiecznego problemu. Hiob z odpłatą doczesną po swoich cierpieniach i Kohelet ze swoim sceptycyzmem — jakże daleko zdystansowani! Niepewność losów pozagrobowych zmienia się w świetlaną pewność: «jaśnieć będą jak słońce». Szczegółów dalszych tego szczęścia nieopisywalnego już nie ma. Pewność wystarczy”41. Wprawdzie Jankowski podkreśla tu pewność nagrody, ale nie wątpi w istnienie kary i dlatego wyciągając wnioski z przypowieści, nieco dalej stwierdza: „Bóg w swej wszechwiedzy w ramach planu zbawczego przewiduje zło, którego sprawcą jest szatan, przeciwnik zazdrosny, mściwy i podstępny. Pod osłoną mroku usiłuje on kompromitować dzieło Boże. A tymczasem «Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy» umie czekać: ma czas, ma wieczność «Król wieków nieśmiertelny» (1 Tm 1,17). Tymczasem ludzkie oceny skłaniają się do «poprawiania Pana Boga», zwłaszcza Jego rządów tak w doczesności, jak i po sądzie ostatecznym. W doczesności — czemu zło bezkarnie toleruje? W wieczności — czemu jest kara wiekuista? I zawsze człowiekowi niedobrze... Tymczasem z nieskończonością wiekuistego Boga łączy się teraz zdumiewająca cierpliwość, a w wieczności konsekwencja”42. Pewność kary wyrażona w przypowieści o chwaście i w jej wyjaśnieniu chyba jeszcze bardziej podkreślona jest w przypowieści o sieci i w jej zwięzłej interpretacji. Ta przypowieść i jej objaśnienie zajmuje zaledwie cztery wersety, a jej wymowa teologiczna pokrywa się z najbardziej uwypuklonymi elementami perykopy o kąkolu: „Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mt 13,47-50). Dla Ewangelistów istnienie osób złych nie podlega dyskusji. Fakt ich obecności w świecie i w Kościele jest dla nich punktem wyjścia w refleksji nad problemem43, który wyraża się w pytaniu: ilu będzie zbawionych, a ilu potępionych? Postawiono je wprost Jezusowi: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?” (Łk 13,23). Uzyskano następującą odpowiedź: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: «Panie, otwórz nam!»; lecz On wam odpowie: «Nie wiem, skąd jesteście». Wtedy zaczniecie mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś». Lecz On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości!». Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi” (Łk 13,24-30; podkr. DJ). Krótko mówiąc, Chrystus dał do zrozumienia, że wielu (w. 24) będzie płaczących i zgrzytających zębami, i tych, którzy będą chcieli wejść, a nie będą mogli. Dlatego trzeba usilnie starać się o zbawienie przez pełnienie sprawiedliwości. Sama przynależność do narodu wybranego nie jest bowiem gwarancją zbawienia. Owo „wielu” — gr. polloi44 — nie jest przypadkowe. Stanowi konkretną odpowiedź na konkretne pytanie o liczebność zbawionych i potępionych, które ktoś postawił Chrystusowi (Łk 13,23). To samo polloi występuje także w Ewangelii św. Mateusza w nieco innym kontekście, ale o tej samej wymowie: „Nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie!», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: «Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?». Wtedy oświadczę im: «Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!»” (Mt 7,21-23). Ewangelista Mateusz przedstawia tu dialog Jezusa na sądzie ostatecznym z fałszywymi prorokami, którzy prorokowali, dokonywali egzorcyzmów i cudów w imieniu Jezusa, ale dopuszczali się także nieprawości (anomia). Nie wystarczy zatem być chrześcijaninem, nawet obdarzonym darami charyzmatycznymi, aby wejść do królestwa niebieskiego. Także tu kryterium autentycznego ucznia Chrystusa jest wypełnianie prawa Bożego, czyli pełnienie sprawiedliwości. Wyrażenia: „Nigdy was nie znałem” (w. 23) nie należy brać dosłownie. Jest to formuła wyrzekania się jakiejś osoby przez na przykład rabbiego. Formuła ta zostanie wypowiedziana w sposób publiczny i uroczysty, na co wskazuje czasownik homolegeō — „oświadczę im”45. Użyty tu czas przyszły trybu orzekającego oznacza, że tak się niechybnie stanie. Chrystus określa, że ci, do których owa formuła wyrzekania zostanie wypowiedziana, będą liczni. Zaakcentowaniu tego służy wstawienie polloi na początek zdania: „Wielu powie Mi w owym dniu: «Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia»” (w. 22). Tak przedstawiony przebieg sądu ostatecznego harmonizuje z opisem sytuacji doczesnej, w której liczni (polloi) wchodzą przez szeroką bramę do zguby (Mt 7,13). Wypowiedzenie formuły wyrzeczenia na sądzie ostatecznym do „wielu” jest zrozumiałą konsekwencją tego, że „wielu” w życiu doczesnym przez swoje złe decyzje i niewłaściwe postępowanie wchodzi przez bramę na zatracenie (por. Mt 7, O potępieniu niektórych Chrystus mówi nie tylko w perykopach parenetycznych, czyli zawierających upomnienie, przestrogę, nawoływanie do czegoś47. Niewątpliwie rozdział 7. Ewangelii Mateusza do takowych należy; przy czym jednak fragment Mt 7,22 nn. jest typowym dialogiem sądowym48. Tekstem o doniosłym znaczeniu teologicznym jest perykopa o sądzie ostatecznym z Mt 25,31-46: „Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych ludzi od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: «Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie». Wówczas zapytają sprawiedliwi: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?». A Król im odpowie: «Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili». Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: «Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie». Wówczas zapytają i ci: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?». Wtedy odpowie im: «Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego»”. Ów tekst stanowi w Ewangelii według św. Mateusza zakończenie nie tylko Jezusowej mowy eschatologicznej, ale także całego publicznego przepowiadania Jezusa w ogóle, „stąd jego waga”49. Ważne jest właściwe określenie jego gatunku, które pomaga docenić walor dogmatyczny tekstu. Perykopa nie jest ani przypowieścią, ani apokalipsą, ani parenezą, ani pieśnią, lecz według biblistów mamy tu do czynienia z dialogiem sądowym. Był to gatunek stosowany w teologii rabinackiej50. W perykopie przedstawiony jest „dwojaki kres dziejów świata”51 i wieczne oddzielenie ludzi pełniących miłosierdzie od tych, którzy je zaniedbują. Akcent w dialogu pada przy tym na wyjaśnienie powodu rozdzielenia jednych od drugich. Odpowiedź zawarta jest w wersetach 40 i 45, które zaczynają się od słów: „zaprawdę, powiadam wam...”. Powodem potępienia jest postawa ludzi w życiu doczesnym, kiedy chwała Syna Człowieczego była dla nich ukryta. Niektórzy w doczesności nie liczą się z Bogiem żyjącym w „najmniejszych”, dlatego na sądzie będą potępieni. Chrystus na sposób prorocki (podobnie jak w Mt 7,13-23) przedstawia sytuację doczesną, w której ludzie podejmują wybory, a następnie zapowiada wynik przyszłego sądu jako konsekwencję tych wyborów. Tak w pierwszym, jak i w drugim przypadku Chrystus występuje jako Prorok, a nawet jako ktoś, kto jest jeszcze bardziej zorientowany niż prorok — jako Ten, który ma władzę (Mt 7,29), jako Ten, który będzie sądził (Mt 7,22 nn.). Aby zapowiedzieć podwójny wyrok sądu, Chrystus nie musi odwoływać się do Boskiej wiedzy uprzedzającej wolne działanie stworzeń; wystarczy, że zna serca ludzi, którzy żyli i umarli przed Nim (por. J 2,24 nn.). Oni już przeszli okres próby życia. Niektórzy z nich okazali negatywny stosunek do Króla przychodzącego w „braciach najmniejszych”. Powiedzieli Bogu „nie”. Dlatego wynik sądu ostatecznego nie może być inny: będą zbawieni i potępieni. W Ewangelii ujawnia się sprawa bezpośredniego odrzucenia Jezusa przez arcykapłanów, starszych ludu i przez sam lud — przez „to pokolenie” (por. Łk 7,31). Istnieją ludzie, którzy byli bezpośrednio odpowiedzialni za ukrzyżowanie Jezusa, wydali na Niego wyrok. Ich odpowiedzialność została wyraźnie stwierdzona. Sami ją zresztą na siebie przyjęli (Mt 27,25)52. Pismo Święte nie mówi o nawróceniu się najbardziej odpowiedzialnych za ukrzyżowanie Jezusa. Wręcz przeciwnie: stwierdza raczej, że nawet później nie opamiętali się, żeby się nawrócić (por. Mt 21,32; 33-46; 23,13-39; Łk 7,24-35). Część Izraela uległa zatwardziałości (Rz 11, dlatego niektórzy z Izraelitów pozostają pod klątwą (Rz 9,3). To jest powodem wielkiego smutku i nieprzerwanego bólu, które odczuwa św. Paweł (Rz 9,2). Można uznać, że z tego samego powodu Jezus zapłakał nad Jerozolimą (por. Łk 19,41-44; 13,34 nn.; Mt 23,37-39). Ci, którzy odrzucili Syna, „utracili swą uprzywilejowaną pozycję i ściągają na siebie sąd” (por. Mt 21,42-44)53. Święty Paweł utrzymuje, że część ludzi przebywa pod klątwą (Rz 9,3) i czeka na sąd, który będzie miał podwójny wynik (2 Tes 1,9-10; Rz 2,5-11; 1 Kor 1,18; por. Hbr 10,27)54. Uważa też, że sąd w pewnej mierze już się dokonał — w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa55. W eschatologii Ewangelii św. Jana akcent jeszcze mocniej jest położony na teraźniejszość, a nawet na przeszłość dokonującego się sądu56. Nie wyklucza to jednak faktu, że Chrystus będzie także sądził w przyszłości (por. J 8,16)57. Zasadniczo jednak sąd według Jana dokonuje się teraz (J 3,18; 5,30; 9,39; 12,31). W ujęciu Ewangelisty „fakt przyjścia Chrystusa na świat oraz cała Jego działalność postawiły ludzi wobec konieczności wyboru: albo Go przyjąć, albo odrzucić. Z kolei taka czy inna decyzja, która zapadła w sercu człowieka, nosi w sobie wszystkie cechy przeprowadzonej krisie, czyli rozstrzygnięcia i opowiedzenia się za zbawczym wydarzeniem Jezusa lub przeciw niemu”58. Według Ewangelii Jana Jezus został przez część ludzi odrzucony. Odwieczne Słowo „przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (J 1,11). Dlatego „sąd już się dokonał. Nastąpił w momencie zajęcia stanowiska wobec obecnego i działającego w przepowiadanej Ewangelii Słowa. Ze strony człowieka przejawił się on zawierzeniem albo niewiarą, ze strony zaś Boga zadekretowaniem zaistniałej sytuacji. Do tego rodzaju konkluzji upoważnia zwłaszcza tekst J 3,18 nn.: «Kto wierzy w Niego, nie jest sądzony, kto zaś nie wierzy, już został osądzony. [...] Taki zaś jest sąd: Światłość przyszła na świat, lecz ludzie umiłowali bardziej ciemność niż Światłość [...]». Określenie «został osądzony», wyrażone przez perfectum, wskazuje na czynność dokonaną w przeszłości, lecz dalej trwającą w swoich skutkach”59. Wyrażenie to można także tłumaczyć „został potępiony”60, dlatego że w Ewangelii św. Jana czasownik „sądzić” (krineo) (a także rzeczownik „sąd”) przyjmuje często znaczenie skazywania i potępienia61. Tak więc w teologii czwartej Ewangelii potępienie niektórych ludzi jest już faktem dokonanym i trwa dalej w swoich skutkach. „Ów definitywny wyrok zapadł na podstawie uprzedniego aktu niewiary”62. Myśl o podwójnym wyniku sądu ostatecznego obecna jest również w Apokalipsie św. Jana (Ap 20,7-21,8). Także listy katolickie jasno wyrażają, że w piekle znajdują się potępione duchy oraz pewne grupy ludzi, którzy czekają na sąd (Jud 5-16; 2 P 2,2-9)63. Z powyższych analiz wynika z jednej strony, że wieczne rozdzielenie ludzi na zbawionych i potępionych jest prawdą pewną. Dla niektórych ludzi piekło jest już czymś więcej niż tylko realną możliwością64. Jest faktem ze względu na wybór, którego dokonali w życiu doczesnym. Taką interpretację przyjmuje niezmienne nauczanie Kościoła katolickiego, które wzmacnia „pogląd o istnieniu dwu kategorii: zbawionych i potępionych. Trzy sobory (Lyoński I, 1245; Lyoński II, 1274 oraz Florencki, 1439) i bulla papieża Benedykta XII Benedictus Deus (1336) nauczają, że każdy, kto umiera w stanie grzechu ciężkiego, natychmiast przenoszony jest w stan wiecznych kar piekielnych. Takie przekonanie bez większych zastrzeżeń przetrwało w Kościele katolickim po dziś dzień i zostało powtórzone niemalże dosłownie w Katechizmie Kościoła katolickiego (KKK §1022, 1035)”65. „Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność” (KKK 1035). Z drugiej strony w Piśmie Świętym w wielu miejscach wyrażona jest zapowiedź eschatologicznego pojednania wszystkich osób. Ta prawda nie należy do podstawowego kerygmatu, ale również znalazła miejsce w przepowiadaniu apostolskim. Jak rozumieć teksty o pojednaniu wszystkich tak, aby nie zakwestionować prawdy bardziej fundamentalnej — o wiecznym rozdzieleniu na sądzie ostatecznym? Jeżeli wszyscy będą pojednani z Bogiem, to dlaczego jeszcze mówi się, że niektórzy zostaną potępieni, czyli oddaleni od Boga? I odwrotnie: jeżeli niektórzy będą potępieni, to w jaki sposób wszyscy zostaną pojednani? Dla wielu ten problem jest tak trudny, iż utrzymują, że nie da się go rozwiązać66. Inni, ze względu na teksty o pojednaniu wszystkich z Bogiem, kwestionują dogmat o faktycznym istnieniu wiecznego piekła67. Przy czym nie oddzielają oni prawdy o pojednaniu wszystkich od prawdy o powszechnym zasięgu zbawienia w Chrystusie, które ma charakter warunkowy (odkupienie jest obiektywne), oraz od przekonania o powszechnej woli zbawczej Boga68. Chociaż dogmat wiecznego piekła i zapowiedź powszechnego pojednania nie stoją na równi w hierarchii prawd wiary, to jednak żadnej z tych prawd nie należy kwestionować z tego powodu, że stoi niżej. Należy przyjąć obie, chociaż ich jednoczesne występowanie jest zaskakujące dla ludzi, których drogi i myśli są dalekie od spraw Bożych (por. Iz 55,8 nn.). Kwestia potępienia niektórych, przy jednoczesnym pojednaniu wszystkich jest problemem centralnym niniejszej dysertacji. Jest to aspekt oznaczony literą β (beta) w schemacie potrójnej aporii (por. tabela 1. na końcu książki). 32Obecnie w teologii piekło pojmowane jest bardziej jako stan, a nie miejsce. Ale fakt, że natchnieni autorzy biblijni posługiwali się wyobrażeniami przestrzennymi, daje podstawę do tego, aby stosować te kategorie także w języku teologicznym. 33G. Minois pierwszy rozdział swojej monografii na temat rozwoju idei piekła nazwał: „Infernalne początki: piekło dla wszystkich”. G. Minois, Historia piekła, przeł. A. Dębska, Warszawa 1996, s. 11-32. 34Gdy panowało takie wyobrażenie jednakowego życia po śmierci dla sprawiedliwych i złych, nic dziwnego, że ludzie w życiu doczesnym jedynie spodziewali się od Boga sprawiedliwej nagrody za dobro i odpłaty za zło (zasada retrybucji doczesnej). 35H. Langkammer, Życie po śmierci. Eschatologia Starego i Nowego Testamentu, Lublin 2004, s. 16. 36Tamże, s. 10. 37Por. SNT, s. 559. 38A. Paciorek, Ewangelia według Świętego Mateusza. Wstęp — przekład z oryginału — komentarz (część I poprawiona, rozdziały 1-13), Częstochowa 2005, s. 595. 39Por. A. Jankowski, Eschatologia Nowego Testamentu, dz. cyt., , s. 149. 40Por. A. Paciorek, Ewangelia według Świętego Mateusza (część I), dz. cyt., s. 596. 41A. Jankowski, Królestwo Boże w przypowieściach, Niepokalanów 1992, s. 68. 42Tamże, s. 72 nn. 43Tamże. 44Polloi — rodzaj męski, liczba mnoga od przymiotnika: polys — „liczny”, „mnogi”, „wielki”; „ogromny”; „długi”; „obfity”; „głęboki”, „pełny”, „ciężki”. R. Popowski, Wielki słownik grecko-polski Nowego Testamentu, dz. cyt., s. 512 (nr 4057). 45Por. A. Paciorek, Ewangelia według Świętego Mateusza. Wstęp - przekład z oryginału, dz. cyt., s. 350 nn. 46„Drzwi i brama są obrazem styku dwu obszarów; tego, co wewnątrz, i tego, co na zewnątrz, dziś i jutro oraz profanum i sacrum. W języku mitologii oraz religii starowschodniej znane jest pojęcie bramy zarówno do nieba, jak i do otchłani”. M. Lurker, Słownik obrazów i symboli biblijnych, przeł. K. Romaniuk, Poznań 1989, s. 50. 47H. Vorgrimler, Nowy leksykon teologiczny, przeł. T. Mieszkowski, P. Pachciarek, Warszawa 2005, s. 257. 48Por. A. Paciorek, Podręczny komentarz biblijny. Ewangelia według Świętego Mateusza (rozdziały 14-28). Wstęp, przekład, komentarz, Tarnów 2009, s. 511. 49Tamże, s. 509. 50Por. tamże, s. 511. 51Tamże, s. 518. 52Por. J. Kudasiewicz, Ewangelie synoptyczne, w: Wstęp do Nowego Testamentu, red. R. Rubinkiewicz, Poznań 1996, s. 199-201. 53A. Paciorek, Podręczny komentarz biblijny. Ewangelia według Świętego Mateusza, dz. cyt., s. 347. 54Por. A. Dulles, Populacja piekła, przeł. M. Hułas, „Teologia w Polsce” 2008, nr 2, s. 213. „Czy to oglądanie Boga będzie udziałem wszystkich? Paweł w 1 Tes 5,3 mówi o «zagładzie», której «ludzie nie ujdą» (por. Rz 9, 22; 1 Kor 1,18; 2 Kor 2,15). Święty Paweł poruszył więc także temat «potępienia» bez szczegółów czy obrazów odnośnie do miejsca lub stanu”. H. Langkammer, Eschatologia św. Pawła, w: Biblia o przyszłości, MPWB, t. 8, Lublin 1987, s. 85 nn. 55H. Langkammer, Eschatologia św. Pawła, w: Biblia o przyszłości, dz. cyt., s. 90 nn. 56H. Ordon, Eschatologia Czwartej Ewangelii, w: Biblia o przyszłości, s. 134. 57„Zasadniczo w nurcie poglądów judaizmu pozostaje J 5,29, gdzie jest mowa o zmartwychwstaniu ku życiu ludzi dobrych oraz o zmartwychwstaniu na sąd tych, którzy postępowali źle. Sąd oznacza tutaj wydanie wyroku i to skazującego; cała zaś akcja została przeniesiona w przyszłość”. H. Ordon, Eschatologia Czwartej Ewangelii, dz. cyt., s. 133 nn. 58Tamże, s. 134. 59Tamże. 60Por. Grecko-polski Nowy Testament wydanie interlinearne z kodami gramatycznymi, przeł. R. Popowski, M. Wojciechowski, Warszawa 1997, s. 402. 61Por. H. Ordon, Eschatologia Czwartej Ewangelii, dz. cyt., s. 135. 62„Wystąpienie Jezusa, mimo iż było podyktowane zamiarem zbawczym, w rzeczywistości postawiło ludzi wobec konieczności wyboru. Jego Osoba i nauka wykreśliły więc linię podziału na wierzących i niewierzących, na widzących i niewidzących, w zależności od ustosunkowania się do Niego” (por. J 3,17-19; 9,39). Tamże, s. 136. 63Por. Międzynarodowy komentarz do Pisma Świętego. Komentarz katolicki i ekumeniczny na XXI wiek. red. Farmer, W. Chrostowski, Warszawa 2000, s. 1655-1656 i 1673. 64„Na podstawie tekstów ewangelicznych można [...] powiedzieć, że w piekle znajdują się szatani i że znajdują się jakieś grupy ludzi (Mt 25,46)”. W. Granat, Dogmatyka katolicka. Synteza, Lublin 1967, s. 503. 65A. Dulles, Populacja piekła, s. 214. Zdaniem W. Granata twierdzenie: „Źli aniołowie, a także dusze ludzi zmarłych w stanie grzechu śmiertelnego znajdują się w piekle, gdzie są pozbawione na wieki szczęścia niebieskiego”, jest „dogmatem wiary uroczyście orzeczonym”. Tenże, Eschatologia. Rzeczy ostateczne człowieka i świata, Lublin 1962, s. 206 i 210. Zob. Symbol Laterański z 1215 roku: „Na końcu wieków [Chrystus] przyjdzie sądzić żywych i umarłych i odda każdemu według uczynków jego, zarówno odrzuconym, jak i wybranym. Wszyscy oni we własnych swych powstaną ciałach, tych, co teraz posiadają, aby otrzymać wedle uczynków swoich, dobrych czy złych, jedni karę wieczną wraz z diabłem, inni zaś z Chrystusem wiekuistą chwałę”. BF XI, 30. 66Por. L. Scheffczyk, Apokatastaza: fascynacja i aporia, ComP 7(1987), nr 2, s. 95. 67Por. W. Hryniewicz, Dobra nowina o zbawieniu, „Znak” 59(2007), nr 1, s. 53. 68Por. W. Hryniewicz, Nadzieja zbawienia dla wszystkich. Od eschatologii lęku do eschatologii nadziei, Warszawa 1989, s. 78 nn. opr. ab/ab
Najlepsza odpowiedź Tak, to ja Ci to podpowiadam, bo jak wiesz, to ja jestem Szatanem. Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 11:56 jak chcesz to możesz, zezwalam ci na to. blocked odpowiedział(a) o 11:54 Los Judasza jest przesądzony. Najpierw wydał Jezusa, potem się powiesił dręczony przez wyrzuty sumienia. On zmartwychwstanie, jak wszyscy ludzie, ale potem znajdzie się w piekle szud odpowiedział(a) o 13:04 Jak podkreśla Pismo Święte nawet ludzie żyjący w grzechu zostaną wskrzeszeni, aczkolwiek jedni zmartwychwstaną ku życiu, inni zmartwychwstaną ku potępieniu. Wiec slowo "zmarchwystanie" tutaj nie passuje, mozesz modlic o Jego zbawienie... lecz po co odbiegac tak daleko? ofiaruj swoje modlitwy szczegolnie za swoich bliskich, oni sa dla Ciebie uroczyscie beatyfikuje, kanonizuje ludzi... oni sa napewno w niebie. ale nigdy nikogo nie potepil, i nie potepi. Miejmy nadzieje, ze pieklo na zawsze pozostanie puste :) Niech ta nadzieja spiera nas w walce o dobre życie: swoje i innych, a nie uczy jeszcze dopiska, z Ostatniej Wieczerzy: Ten, który ze Mną rękę zanurza w misie, on Mnie zdradzi. (Mt 26,23). Ten sam gest znajdujemy w ST Ksiedze Rut gdzie takie umoczenie znaczy doslownie, tak jakby Chrystus chcial wziac Judasza za zone - tak Go kochal. I to samo, Jezus nie spocznie dopoki nie zakonczy tej sprawy z Judaszem. (por. Ksiega Rut 3,15-18; 4,10a) Można się modlić za Judasza,taj jak za każdą duszę potrzebującą zbawienia. blocked odpowiedział(a) o 22:09 "Czy można modlić się za Judasza – o jego zmartwychwstanie?"Judasz i tak zmartwychwstanie. Niekoniecznie do zbawienia."Jeżeli nie można i nie powinno się – to czy szatan mógł mi to podpowiadać?"Tak. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Po co się modlić za zmarłych, skoro ci z czyśćca pójdą i tak do nieba, a tym w piekle i tak nic nie pomoże? Pytanie sprytne, bo za pozornie prostym pytaniem, kryje się cały problem sensowności modlitwy za zmarłych. Kryje się niewiara w to, że możemy pomóc zmarłym, a nawet przeświadczenie, że oni mają swoje życie a my swoje. A może niektórzy myślą, że modlitwy za zmarłych to wymysł księży, którzy chcą zarobić na wypominkach czy mszach za dusze naszych krewnych? Teza sprytna, ale czy prawdziwa, czy tylko zaczepna? Przyjrzyjmy się problemowi głębiej. Wątpliwość co do sensowności modlitwy za zmarłych jest wnioskiem z dwóch słusznych stwierdzeń. Jedno mówi, że modlitwa nie pomaga duszom w piekle, drugie zaś, że ci, co są w czyśćcu i tak pójdą do nieba. Zajmijmy się najpierw stwierdzeniami, a później zobaczymy, czy wyciągnięty wniosek jest słuszny. Co do sensowności modlitwy za zmarłych znajdujących się w piekle, nie można mieć pretensji. Faktycznie, modlitwa im nie pomaga, więc po co za nich się modlić? No, ale któż za nich się modli? My modlimy się za zmarłych, a nie za tych, co znajdują się w piekle. Powie jednak ktoś - jeśli za zmarłych, to i za tych z piekła. Dobrze, ale kto wie, którzy zmarli są w piekle? My mamy nadzieję, że zmarli są w czyśćcu i dlatego się za nich modlimy. Nie możemy dzielić zmarłych na tych, co są w piekle i tych, co w czyśćcu. To jest sprawa Boga. My jeślibyśmy odmówili modlitwy za zmarłego, sądząc, że on jest w piekle, to byśmy zrobili mu krzywdę, bo o tym, gdzie on jest, my nie wiemy. A więc nie rozdzielając zmarłych, modlimy się za tych, co są w czyśćcu. I tu pojawia się drugie stwierdzenie - oni i tak pójdą do nieba. I znów jest ono prawdziwe. To jest pewne, że ci, co są w czyśćcu pójdą do nieba. Stwierdzenia są prawdziwe, tylko wniosek jest błędny. Wniosek podobny jest do takich wniosków jak: i tak każdy umrze, więc po co się leczyć? Ci, co mają umrzeć i tak umrą a ci, co mają wyzdrowieć i tak wyzdrowieją; albo: jak ktoś bez lekarstwa będzie się leczył miesiąc a z lekarstwem tydzień, to po co zażywać lekarstwa, jak i tak wyzdrowieje, a że się pomęczy dłużej to co? albo: jak wraca twoje dziecko ze szkoły do domu a ty jedziesz samochodem, to po co je podwozić, jak i tak dojdzie do domu? Nie trzeba skończyć studiów, by zauważyć brak rozsądku w tych stwierdzeniach. Tak samo ma się sprawa z sensownością modlitwy za zmarłych. Jeśli zmarli idą do domu Ojca niebieskiego, to dlaczego ich nie "podwieźć"?. Jeśli chcą wyzdrowieć z choroby grzechu, to dlaczego nie podać im lekarstwa modlitwy? Samo ludzkie serce nakazuje nam pomagać potrzebującym, a nie mówić "Męcz się, męcz. Zobaczymy, jak długo wytrzymasz". Modlitwa za zmarłych jest bowiem dla nich pomocą w celu skrócenia ich mąk czyśćcowych. A jeśli można skrócić ich cierpienie, to jest to również obowiązek wynikający z miłości bliźniego. Na tym można by zakończyć naświetlanie problemu, gdyż teza jest fałszywa już z logicznego punktu widzenia. Niektórym może to jeszcze nie wystarczyć i stawiają problem w postaci dwóch pytań: - czy Bóg czasem nie chce, ażeby zmarli wycierpieli sami swoja karę? - czy rzeczywiście możemy pomóc zmarłym? I na te pytanie odpowie już nam sam Pan Bóg mówiący słowami Pisma św. i Kościoła, w którym nieustannie przemawia Duch Święty. Otóż w Drugiej Księdze Machabejskiej czytamy, że Juda Machabeusz, przywódca walczących o wolność Żydów, zabrał składkę i posłał ją do Jerozolimy, aby kapłani złożyli ofiarę za grzech tych, co zmarli. Autor Księgi komentuje to tak: "Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, ze ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym. lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda - była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu". (2 Mch 12, 43b - 45) Tekst mówi sam za siebie. W innym miejscu, w Księdze Mądrości Syracha czytamy: "Miej dar łaskawy dla każdego, kto żyje, nawet umarłym nie odmawiaj oznak przywiązania" (Syr 7, 33), a w Księdze Tobiasza: "Kładź chleby twoje na grobie sprawiedliwych, ale grzesznikom nie dawaj" (Tb 4, 17) Teksty te wskazują, że Żydzi znali i zalecali praktykę modlitwy za zmarłych. Na kartach Nowego Testamentu św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian (1 Kor 15, 29) pisze o chrzcie za zmarłych, który jest jakąś formą pomocy dla nich. Natomiast w Drugim Liście do Tymoteusza (Tm 1, 16 - 18) prosi Boga o miłosierdzie dla zmarłego Onezyfora. Ale nie tylko Pismo św. mówi o modlitwie za tych, którzy zeszli już z tego świata. Setki chrześcijańskich nagrobków z II - III w. zawiera prośby o zbawienie dla zmarłych a wśród nich znamienny tekst: "Niech każdy z braci, który to rozumie, pomodli się za Abercjusza". Gdyby wiara chrześcijańska nie wyrobiła w duszach swych wyznawców mocnego przekonania, że mogą istotnie duszom przez swoje wstawienie się w jakiś sposób pomóc, to nie wpadliby nigdy na myśl, takie modlitwy słać do Boga, a cóż dopiero ryć je na grobowych kamieniach! O modlitwie za zmarłych mówią także Ojcowie Kościoła: Cyprian, Klemens Aleksandryjski, św. Augustyn, a również piszący w średniowieczu św. Tomasz. Tertulian już pod koniec II w. grozi wdowie za to, że się nie modli za duszę zmarłego męża. Także wiele Soborów powszechnych wypowiadało się na ten temat. Sobór Lyoński II mówi, że Kościół zawsze czcił zmarłych i ofiarował im pomoc poprzez modlitwę. Tę samą naukę głosi papież Innocenty IV w Liście do Kardynała - Legata na Cyprze z 1254 r., a także Sobór Florencki z 1439 r i Sobór Trydencki, który zdecydowanie stwierdza: "Kto twierdzi, że ofiara Mszy św. nie powinna być ofiarowana za zmarłych niech będzie wyklęty!" Tych świadectw można by mnożyć jeszcze długo, zwłaszcza z ksiąg liturgicznych, szczególnie zaś tekstów z mszy za zmarłych. Tę prawdę głosi również niedawno wydany Katechizm Kościoła Katolickiego. Dlatego trzeba z całą pewnością zaprzeczyć tezie, jakoby modlitwa za zmarłych nie miała sensu. Pismo św. i Kościół, w którym działa Duch św. nie może kłamać. Gdyby Bóg nie chciał, aby żyjący modlili się za zmarłych, albo uważał, że to nic zmarłym nie pomoże, albo gdyby chodziło tylko o pieniądze dla księży, to by o tym na pewno powiedział i tego zakazał, a wcale tego nie czyni, co więcej: mówi ustami Pisma św. i tradycji Kościoła, że modlitwa ta ma sens a sens takiej modlitwy opiera się na prawdzie o obcowaniu świętych, prawdzie o trzech Kościołach: pielgrzymującym, oczyszczającym się i triumfującym. Te trzy Kościoły pomagają sobie nawzajem, gdyż jest między nimi stała więź, o której mówi Skład Apostolski: "Wierzę w świętych obcowanie". Kto na ziemi zrobi cokolwiek dobrego, dobro to udziela się wszystkim. Gdy ktoś pomodli się za zmarłych, pomaga duszom w czyśćcu cierpiącym, tak jak święci w niebie pomagają nam pielgrzymującym do Pana. I to jest prawda katolicka, piękna i pocieszająca, i budząca nieopisaną radość z powodu miłosierdzia Pana, który pragnie naszego zbawienia. I prawda ta nie tylko nas raduje, ale i przyćmiewa wszelką wątpliwość zawartą w zastrzeżeniu co do sensowności modlitwy za zmarłych.
czy można się modlić za ludzi w piekle