Wstydliwe dziedzictwo. Oto globalne koncerny, które współpracowały z nazistami. 18 września 2017, 06:15. Udział tej słynnej niemieckiej firmy odzieżowej w gospodarczej machinie
ordery i odznaczenia honorowe za zasługi z I WŚ, w kolejności nadania. Krzyż Honorowy I Wojny Światowej – Ehrenkreuz des Ersten Weltkrieges. Krzyż Zasługi Wojennej 1939 – Kriegsverdienstkreuz 1939. inne odznaczenia za zasługi z II WŚ, w kolejności nadania. pozostałe odznaczenia niemieckie, w kolejności nadania.
Początek wojny z Rosją 17 września 1939 Armia Czerwona, pod pozorem ochrony mniejszości narodowych na ziemiach polskich, rozpoczęła wojnę z Polską. Był to ostateczny cios, z jednej strony agresja Niemców, z drugiej atak Związku Radzieckiego. To, że taki atak się odbędzie było wiadomo już w sierpniu, kiedy pakt podpisali Ribbentrop i Mołotow. Oprócz właściwej treści…
Bolonia - od 9 do 21 kwietnia 1945 roku - 2 Korpus Polski (gen. Z. Szyszko-Bohusz). POSLKIE SIŁY ZBROJNE - LICZEBNOŚĆ. W czasie II wojny światowej w Polskich Siłach Zbrojnych wzięło udział około 300 tysięcy żołnierzy.
Adrian Rynkowski. 72 lat temu rozpoczęła się operacja „Barbarossa” – niemiecki atak na ZSRR, bez wypowiedzenia wojny, miał miejsce 22 czerwca o godzinie 3.15 przy wsparciu armii rumuńskiej. Dzień później do walki włączyły się siły słowackie, natomiast wojska fińskie i węgierskie odpowiednio 26 i 27 czerwca.
Zündapp KS 750 – motocykl wojskowy, produkcji niemieckiej, z okresu II wojny światowej. Historia. W 1937 niemieckie dowództwo złożyło zamówienie na opracowanie konstrukcji motocykla wojskowego o podwyższonych możliwościach jazdy w terenie (z napędem koła wózka bocznego).
7gpMY. Czołgi, armaty przeciwpancerne, karabiny, pistolety, a nawet samoloty wojskowe. Polska myśl techniczna całkiem nieźle rozwijała się w czasie XX-lecia międzywojennego. I choć 1 września 1939 r., w momencie wybuchu II wojny światowej, nie mieliśmy szans wygrać starcia z siłami III Rzeszy i Związku Radzieckiego, warto poznać nasz militarny dorobek. Karabin samopowtarzalny 7,92mm wz. 38MKarabin opracowany przez Józefa Maroszka to broń nieco ginąca w pomroce dziejów, a zarazem bardzo ważna – stanowiła próbę skokowego podniesienia siły ognia polskiego przeciwieństwie do karabinów powtarzalnych, w których po każdym strzale żołnierz musiał ręcznie przeładować broń, karabin samopowtarzalny wykonywał tę czynność automatycznie – po każdym naciśnięciu spustu następował wystrzał i załadowanie nowego naboju z magazynka, a broń była gotowa do następnego zdjęć: © Muzeum Powstania WarszawskiegoKarabin samopowtarzalny 7,92mm wz. 38MPrzed wybuchem wojny nie zdołano uruchomić produkcji seryjnej tej broni. Powstała jedynie seria testowa, licząca – w zależności od źródła – od 55 do 150 egzemplarzy. Do naszych czasów dotrwało prawdopodobnie tylko 5 egzemplarzy, które są oceniane jako dobra, dopracowana broń. Choć karabin Maroszka miał wadę w postaci niewymiennego magazynka, to cechował się wysoką ergonomią, prostą budową i łatwością przeciwpancerna wz. 36Produkowana na licencji szwedzkiego Boforsa armata była niewielka, lekka, o niskiej sylwetce, co utrudniało przeciwnikowi jej wykrycie i zniszczenie. W 1939 roku była zarazem bardzo skuteczną bronią przeciwpancerną, zdolną zniszczyć każdy z niemieckich czołgów tamtego zdjęć: © Domena publicznaArmata przeciwpancerna wz. 36 BoforsPrzed wybuchem wojny zdołano wyprodukować około 1000 armat tego typu, zapewniając nasycenie wojsk skuteczną bronią przeciwpancerną. Przełożyło się to na wysokie straty Niemców – w sumie podczas kampanii wrześniowej zniszczonych zostało ponad 1000 niemieckich pojazdów pancernych (ok. 670 czołgów, ponad 300 samochodów pancernych).Karabin przeciwpancerny Ur (wz. 35)Polska konstrukcja była przykładem skutecznej broni przeciwpancernej. Utajniona przed wojną, okazała się dla Niemców dużym zaskoczeniem. Sprzyjał temu fakt, że nawet nazwa broni - Ur - miała sugerować, że to uzbrojenie produkowane na eksport do zdjęć: © Domena publicznaFińscy żołnierze z karabinem UrKarabin Ur wystrzeliwał pociski o standardowym kalibrze 7,92 mm. Jednak ze względu na dużo większy ładunek prochowy ich prędkość była znacznie większa od karabinowych. Dzięki temu pocisk wystrzelony z karabinu przeciwpancernego wybijał w pancerzu niewielki otwór, a wpadający do wnętrza pocisk i fragment wybitego pancerza mogły razić załogę czy wyposażenie pojazdu wysokiej klasie tej broni świadczy fakt, że po zwycięskiej kampanii Niemcy przejęli polskie karabiny przeciwpancerne i używali ich w walkach na różnych maszynowy MorsPistolet maszynowy był w 1939 roku w polskiej armii bronią rzadką i nowatorską. Broń przeznaczona do walki na krótkich dystansach doczekała się wprawdzie bojowego debiutu, ale do rąk polskich żołnierzy trafiło zaledwie kilkadziesiąt egzemplarzy pistoletu maszynowego Mors (nazwa nie od zwierzęcia, ale od łac. słowa "śmierć").Źródło zdjęć: © PAP, Fot: Paweł SupernakPistolet maszynowy Mors - uroczyste przekazanie przez Węgrów zachowanego egzemplarzaMorsy nie odegrały istotnego znaczenia podczas walk. Mimo tego w kolejnych latach Polacy zbudowali - w warunkach konspiracji - własne typy kolejnych pistoletów maszynowych, jak Błyskawica czy z NKM wz. 38 FK-ATankietki, czyli niewielkie, lekko opancerzone pojazdy gąsienicowe nie miały w 1939 roku dużej wartości bojowej. Ich możliwości skokowo zwiększała modernizacja uzbrojenia i montaż NKM-u (najcięższego karabinu maszynowego) wz. 38 FK-A, kalibru 20 zdjęć: © Domena publicznaKarabin maszynowy wz. 38FKTak uzbrojona tankietka ze zwierzyny stawała się myśliwym: niewielki rozmiar utrudniał przeciwnikowi jej wykrycie i trafienie, a spora mobilność w połączeniu ze skuteczną bronią pozwalały tankietkom na zwalczanie dowolnego typu niemieckiego zdjęć: © Domena publicznaTankietka TKS z NKM wz. 38 FK-ANiestety, do wybuchu wojny, z około 430 tankietek (TKS i TK-3) około zaledwie 20 zostało przezbrojonych w skuteczne skutecznego użycia tej broni są sukcesy pierwszego polskiego asa pancernego, Edmunda Romana Orlika, któremu przypisywane jest zniszczenie, w zależności od źródeł, od 7 do 13 niemieckich ŁośProdukowany od połowy lat 30., nowoczesny, dwusilnikowy bombowiec to prawdopodobnie najsłynniejszy samolot II RP. Niestety, choć pod względem technicznym Łoś był bardzo udaną konstrukcją, decyzja o jego seryjnej produkcji jest bardzo kontrowersyjna – oznaczała przesunięcie zasobów na produkcję bombowców, zamiast znacznie bardziej potrzebnych samolotów zdjęć: © Domena ŁośDyskusyjne jest także wykorzystanie Łosi podczas wojny obronnej – znaczna część maszyn nie wzięła udziału w walkach i została ewakuowana, zasilając następnie lotnictwo VisLegendarna broń konstrukcji Piotra Wilniewczyca i Jana Skrzypińskiego była wzorowana na Colcie M1911. Produkowany w radomskiej Fabryce Broni pistolet cechował się bardzo wysoką jakością wykonania, ergonomią i wysoką zdjęć: © Wikimedia Commons, Balcer, Lic. CC BY VisZalety te zostały docenione przez Niemców, którzy po zajęciu Polski utrzymali produkcję Visa, przenosząc jednak jej część do austriackich zakładów Steyr, co miało utrudnić pozyskiwanie broni przez polski ruch oporu. Do wybuchu wojny Polacy wyprodukowali 49 tys. Visów, a Niemcy w kolejnych latach – ok. 390 7TPNajsłynniejszy, a zarazem najlepszy polski czołg podczas walk w 1939 roku. 7TP był bardzo głęboką modernizacją angielskiego czołgu Vickers E. Mimo niewielkiej, nieprzekraczającej 10 ton masy i słabego pancerza, był nieźle uzbrojony – górował pod tym względem nad niemieckimi czołgami zdjęć: © Wikimedia Commons, Thomas Quine, Lic. CC BY 7TP (rekonstrukcja)Dzięki armacie kalibru 37 mm, był w stanie skutecznie walczyć z dowolnym niemieckim pojazdem pancernym. Do rozpoczęcia wojny wyprodukowano ok. 130 maszyn tego typu. 25 z nich uzbrojono w podwójne wieże z karabinami przeciwlotnicza 75mm wz. 36/37Ta nieco zapomniana broń kampanii wrześniowej mogła – gdyby wyprodukowano ją w wystarczającej ilości – utrudnić wykonywanie zadań przez Luftwaffe. Nowoczesna i opracowana polskimi siłami broń przeciwlotnicza mogła zwalczać samoloty lecące nawet na pułapie 11500 zdjęć: © Domena publicznaArmata przeciwlotnicza 75mm wz. 36/37 zdobyta przez Niemców, ze słowacką obsługąStosunkowo lekka (3700 kg), z wysoką szybkostrzelnością sięgającą, w zależności od warunków, 10-25 strzałów na minutę, była w 1939 roku doskonałą bronią przeciwlotniczą. Niestety, do wybuchu wojny wyprodukowano zaledwie 52 takie armaty, czyli 11 proc. wymaganego stanu.
Pistolet maszynowy (PM) to zasilana amunicją pistoletową indywidualna broń strzelecka, której długość lufy wynosi zazwyczaj od 16 do 35 kalibrów. Służy do skutecznego zwalczania celów znajdujących się w odległości do 100m przy strzelaniu ogniem seryjnym do nawet 200m przy strzelaniu ogniem pojedynczym. PM charakteryzują się tym, że przy zachowaniu dobrej manewrowości bronią generują dużą realną gęstość ognia wynoszącą do 100 strzałów na minutę. Dlatego też PM stały się bardzo ważnym narzędziem w rękach piechoty – niezwykle przydatne w walkach na małym dystansie (w rowach strzeleckich, na barykadach, w terenie zabudowanym i innych miejscach, gdzie łatwiej nią manewrować przy jednoczesnym zachowaniu dużej szybkostrzelności), a także jako wyposażenie załóg wojsk pancernych i żołnierzy obsługujących sprzęt ciężki. Za pierwszy PM uznaje się pistolet maszynowy Villar-Perosa produkowany we Włoszech w latach 1914-1918. Natomiast za pierwszy udany model PM uznawany jest tzw. pistolet Bergmanna (MP 18), który został wprowadzony do użycia w 1918r., czyli pod koniec I wojny światowej. Była to konstrukcja znanego projektanta broni Hugo Schmeissera o kalibrze 9x19mm, działająca na zasadzie odrzutu zamka swobodnego. Dość szybkie zakończenie I wojny światowej oraz podpisanie Traktatu Wersalskiego spowodowało, że ten rodzaj broni nie znalazł swojego miejsca na wyposażeniu wojsk. Dopiero w latach 30-tych powrócono do rozwijania konstrukcji PM. Większość wojen czy różnych konfliktów zbrojnych jest jednocześnie poligonem doświadczalnym dla nowych rodzajów broni, wojsk oraz taktyki wojennej. Dobrym tego przykładem jest konflikt pomiędzy Boliwią a Paragwajem z lat 1932-1935 zwany wojną o Chaco oraz hiszpańska wojna domowa, która toczyła się w latach 1936-1939. To właśnie w trakcie tych działań wojennych użyto pistoletów maszynowych na skalę znacznie szerszą niż w trakcie I wojny światowej. Wspomniane konflikty militarne pokazały, jak niezwykle ważną bronią jest PM. Armie i służby tylko trzech państw wyciągnęły właściwe wnioski z obserwacji tych działań wojennych. Tymi państwami były Niemcy, Włochy i Stany Zjednoczone. Inne kraje nie potrafiły dostrzec potencjału tej broni, a dowództwo armii Wielkiej Brytanii określało PM wręcz jako „broń gangsterską”, która jest ponadto droga w produkcji. Jak się później bardzo szybko okazało – ten zasadniczy błąd trzeba było pilnie naprawić i wyposażyć walczące armie w jak najlepsze PM… Państwa Osi – Niemcy – Pistolet maszynowy MP 38 i MP 40 Jak już wspomniano wcześniej, Niemcy dostrzegli potencjał PM i już rok przed wybuchem II wojny światowej wyposażyli swoją armię w Maschinenpistole 1938 (MP 38). Pistolet ten jak większość PM działał na zasadzie odrzutu zamka swobodnego, strzelał tylko ogniem ciągłym. Wyposażony był w magazynek mieszczący 32 naboje kalibru 9x19mm, metalową składaną kolbę, którą można było złożyć pod lufę. Całość wykonana tylko i wyłącznie ze stali i tworzyw sztucznych, nie użyto do jego produkcji drewna! Masa broni gotowej do użycia wynosiła 4,78 kg. Układ celowniczy MP38 stanowił celownik szczerbinkowy przerzutowy o nastawach 100m i 200m. Była to dość udana konstrukcja, która jednak miała także swoje niedoskonałości. Broń nie posiadała bezpiecznika, który zabezpieczałby żołnierza i jego otoczenie przed przypadkowym wystrzałem. MP 38 można było zabezpieczyć tylko przy napiętym zamku poprzez zablokowanie rączki zamkowej. Jednak ta blokada była nieskuteczna i w określonych okolicznościach dochodziło do niekontrolowanego wystrzału. Kolejną wadą broni okazały się magazynki. Ich pojemność była zbyt mała, a w dodatku dość łatwo ulegały zanieczyszczeniu czego konsekwencją były zacięcia broni. Ponadto produkcja MP 38 opierała się na czasochłonnej (a potrzeby dopiero rozpoczętej wojny były ogromne) i kosztownej technologii obróbki metali poprzez skrawanie (toczenie, frezowanie). Wszystkie te problemy wymusiły wprowadzenie nowej, poprawionej broni, w której zostały wyeliminowane stwierdzone wady, a dodatkowo skrócono czas jej wytwarzania i obniżono koszt produkcji. MP 38 został wyprodukowany w ilości ok. 40 000 sztuk. MP 38 (źródło: [1].) Następcą MP 38 został MP40. Przy produkcji nowego modelu zmieniono technologię wytwarzania – obróbkę skrawaniem zastąpiono szybszą i tańszą obróbką plastyczną (wytłaczanie) uzupełnioną przez łączenie elementów metodą zgrzewania i lutowania. W MP 40 zmieniono komorę zamkową na gładką, na gnieździe magazynka dodano wytłoczenia. Także na magazynku pojawiły się podłużne wytłoczenia – to była jedyna zmiana, zupełnie nie uwzględniono kwestii jego pojemności (w dalszym ciągu pozostał 32-nabojowy). W pierwszej wersji MP 40 nie wyeliminowano także problemu braku bezpiecznika. Dopiero wersję B udoskonalono o bezpiecznik blokujący ruch zamka do tyłu i tym samym wyeliminowano ryzyko oddania niekontrolowanego strzału jak to czasami miało miejsce w poprzednim modelu. Dalszy rozwój działań wojennych (operacja Barbarossa – atak Niemiec na Związek Sowiecki) zmusił konstruktorów do powiększenia magazynków tak, aby MP 40 mógł konkurować z sowieckimi PM-ami, których magazynki mieściły nawet 71 sztuk naboi. Zwiększenie ilości amunicji rozwiązano poprzez powiększenie gniazda magazynkowego i podłączanie do niego dwóch standardowych magazynków. Gdy skończyła się amunicja w jednym z nich, należało przesunąć oba magazynki w bok i kontynuować strzelanie pociskami z drugiego. Ta wersja PM otrzymała oznaczenie MP 40/II. Zbyt pochopnie wprowadzona modyfikacja pojemności magazynków przyniosła jednak problemy: takie rozwiązanie powodowało, iż magazynki łatwo się zanieczyszczały, dochodziło do zacięć przy przełączaniu magazynków. Ponadto masa broni wzrosła, aż do 5,6 kg! Udoskonalenie to nie zdało egzaminu i produkcja MP 40/II zakończyła się tylko na serii próbnej. MP 40 (źródło: Wikipedia) Szacuje się, że łączna produkcja słynnego Maschinenpistole MP w różnych jego wersjach i odmianach przekroczyła 1 milion egzemplarzy. Państwa Osi – Włochy – Pistolet maszynowy Beretta 1938, 1938A, 1938/42 Jednym z liderów w produkcji broni strzeleckiej była znana i słynna do dnia dzisiejszego włoska firma Beretta z Brescia. Producent ten zaopatrywał włoską armię w różnego rodzaju bardzo dobrą broń strzelecką. Jak wspomniano wcześniej, Włosi szybko docenili potencjał PM i przed rozpoczęciem II wojny światowej posiadali na wyposażeniu pistolet maszynowy Beretta 1938. Konstruktorem pistoletu był Tullio Marengoni. PM Beretta 1938 to broń automatyczna strzelająca nabojami 9x19mm, działająca na zasadzie zamka swobodnego. Posiadała dwa spusty do wyboru rodzaju ognia tj. pojedynczego i ciągłego. Zasilana była z magazynów pudełkowych o pojemnościach 10, 20, 30, 40 nabojów wpinanych w gniazdo od dołu. Wyposażona była w celownik krzywiznowo-ramieniowy, szczerbinkowy oraz drewniane łoże. W trakcie produkcji wz. 1938 zaczęto wprowadzać liczne poprawki i udoskonalenia. Zmieniono między innymi konstrukcję kompensatora a płaszcz lufy wykonywano jak tłoczony. Usunięto obsadę bagnetu i dodatkowy bezpiecznik ognia ciągłego oraz ruchomą iglicę. W ten sposób powstał najlepszy model tego PM, który otrzymał oznaczenie 1938A – był odporny na zanieczyszczenia, celny, niezawodny, jakościowo wykonany bardzo dobrze. Chociaż model ten był bardzo udaną konstrukcją, wojna wymusiła wprowadzenie zmian konstrukcyjnych i technologicznych. Następca 1938A miał być tańszy, prostszy w produkcji i działaniu. Tak jak inni ówcześni producenci broni i tu zastosowano technologię wytłaczania (np.: komora zamkowa, gniazdo magazynka). Skrócono lufę i usunięto jej perforowaną osłonę, kompensator wykonano bezpośrednio na lufie. Stare łoże zastąpiono nowym – krótszym, celownik krzywiznowy – przerzutowym. Wersję po takiej modyfikacji oznaczano jako M38/42, a gdy w 1943 zakład Beretta przejęli Niemcy, nadano mu nazwę MP 739. Warto dodać, że w dalszym ciągu PM ulegał drobnym zmianom i poprawkom. Wstawić zdjęcia Beretta 1938A i M38/42 Beretta 1938A (źródło: [1].) Beretta 1938/42 (źródło: [1].) Państwa Osi – Finlandia – Pistolet maszynowy Suomi model 1931 PM Suomi 1931 został skonstruowany przez Aimo Johannes-a Lahti. Wcześniejszy model broni automatycznej tj. Suomi 1926, którego twórcą był wspomniany Lahti, znajdował się na wyposażeniu armii fińskiej. Charakteryzował się nowatorskimi rozwiązaniami oraz pozytywnymi opiniami użytkowników. Zapewne były to jedne z najważniejszych argumentów przemawiających za przyjęciem nowego modelu do uzbrojenia wojska fińskiego. PM Suomi M/31 to broń o nieruchomej lufie, działająca na zasadzie odrzutu zamka swobodnego. Posiadał umieszczony na osłonie spustu przełącznik rodzaju ognia, który był jednocześnie bezpiecznikiem. Amunicja 9 mm Para umieszczana była w czterech typach magazynków: 20 i 50 nabojowych pudełkowych bądź też w 40 lub 71 nabojowych magazynkach bębnowych. Magazynek osadzany był w przedniej części komory zamka. W tylnej części komory zamkowej znajdował się celownik ramieniowo-krzywiznowy ze szczerbinką o nastawach 100 i 500m. Nowatorskim rozwiązaniem było zastosowanie napinacza zamka. Łoża broni wykonywane były z dobrych gatunków drewna. Sam pistolet ważył 4,65 kg a pistolet gotowy do użycia z magazynkiem 50-nabojowym ważył 5,64 kg. Suomi M/31 był przez wiele lat niedoścignionym wzorem pośród innych ówcześnie produkowanych PM. Na tak wysoką ocenę M/31 zasłużyło sobie przede wszystkim wysoką jakością wykonania (zwłaszcza jak na trudny okres wojny) i zastosowaniem do jego wytwarzania bardzo dobrych materiałów. Ponadto broń była bardzo celna, odporna na zacięcia i trudne warunki atmosferyczne. Model ten był produkowany na licencji w wielu krajach na całym świecie. Znamiennym jest fakt, iż broni tej używano w krajach skandynawskich aż do lat 70-tych !!! Suomi 1931 (źródło: [1].) Pozostałe Państwa Osi również posiadały własne konstrukcje PM. W tym miejscu wymienione zostaną różne modele broni oraz ich zdjęcia. Zainteresowanych szczegółami odsyłam do wskazanej na końcu artykułu bibliografii. Państwa Osi – Węgry – Pistolet maszynowy Geppisztöly 39M oraz 43M Geppisztöly 43M (źródło: [1].) Państwa Osi – Rumunia – Pistolet maszynowy Orita M41 Orita M41 (źródło: [1].) Państwa Osi – Japonia – Pistolet maszynowy typ 100 Typ 100 (źródło: [1].) Alianci – Polska – Pistolet maszynowy Mors wzór 1938 W odrodzonym Państwie Polskim dopiero w 1937 roku zapadła decyzja, aby wyposażyć wojsko w pistolety maszynowe. Skorzystano z rozwiązań dostępnych na rynku i zaczęto testować PM Thompson wz. 38 i doskonały Suomi model 1931. W tym czasie dwaj polscy inżynierowie konstruktorzy broni strzeleckiej przedstawili autorski model pistoletu maszynowego. Pierwsze prototypy tego PM powstały na początku 1938 roku i natychmiast zostały poddane testom. W wyniku tych testów dokonano szeregu zmian i modyfikacji, w tym wydłużono lufę i długość drogi zamka oraz dodano w zamku opóźniacz pneumatyczny. Tak powstał tzw. prototyp wzorcowy; na jego bazie w czerwcu 1939 roku Fabryka Karabinów wypuściła serię próbną Morsów w ilości jedynie 36 egzemplarzy, które trafiły do oddziałów wojska stacjonujących w Rembertowie. Wybuch wojny udaremnił produkcję i dalszy rozwój tego PM. Mors działał na zasadzie odrzutu swobodnego zamka. Wyposażony był w grubościenną gwintowaną lufę o długości 300 mm, osadzoną w przednim korku komory zamkowej. Taka lufa umożliwiała długie strzelanie. Komora zamkowa rurowa połączona była chłodnicą-osłoną lufy. Celownik ramieniowo-krzywiznowy z krzywizną w ramieniu zamontowano na tylnej części komory zamkowej. Rozwiązanie z pneumatycznym opóźniaczem w zamku nadawało broni celności i szybkostrzelności. Mors posiadał dwa spusty do strzelania pojedynczego i strzelania ogniem ciągłym. Kolba, łoże oraz przedni chwyt wykonano z drewna. Broń zasilana była amunicją 9 mm Para umieszczoną w magazynku pudełkowym o pojemności 25 naboi. Posiadała mechanizm, który po wystrzeleniu ostatniego naboju zwalniał magazynek z zaczepu. Masa broni bez magazynka wynosiła 4,25 kg. Mors charakteryzował się dużą siłą przebicia np.: pocisk wystrzelony z odległości 600m przebijał 7 centymetrową deskę! Do dnia dzisiejszego zachowały się jedynie 4 egzemplarze tego PM. W 1983 roku jeden z trzech egzemplarzy, które znajdowały się w zbiorach muzealnych w Moskwie i Petersburgu został przekazany do Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Czwarty Mors znajdował się w Muzeum Wojska w Budapeszcie i w 2013 roku został przekazany stronie polskiej i umieszczony w Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy. Jego konstrukcja oraz opinie po pierwszych testach były bardzo obiecujące. Któż wie, jak potoczyłaby się historia Morsa gdyby nie wybuch wojny… Mors wzór 1938 (źródło [1].) Mors przekazany przez Węgrów (źródło: strona Ministerstwa Obrony Narodowej; fot. Jacek Matuszak) – Pistolet maszynowy Błyskawica Podziemne państwo polskie nieustannie borykało się z brakiem broni. Do prowadzenia walki partyzanckiej najodpowiedniejszą bronią był PM. Komenda Główna Armii Krajowej zdecydowała o rozpoczęciu produkcji PM w trudnych warunkach konspiracyjnych. Wybór padł na angielskiego Stena, który był bronią konstrukcyjnie prostą, ale bardzo skuteczną. Części składowe do tej broni powstawały w wielu rozproszonych zakładach. Całość była składana w zakonspirowanych zakładach w Warszawie i Krakowie. W tak trudnych warunkach wojennych powstawała polska wierna kopia Stena. Zapotrzebowanie na broń było nadal ogromne. Jesienią 1942 roku polscy inżynierowie Wacław Zawrotny (ps. „Błyskawica”) i Seweryn Wielanier rozpoczęli za zgodą dowództwa AK projektowanie nowego PM. Podstawowym założeniem było zaprojektowanie broni w ten sposób, aby jej produkcja była możliwa w konspiracji z wykorzystaniem dostępnych w czasie wojny materiałów i środków technicznych. Inżynierowie wzorowali się na dwóch modelach PM tj. na wspomnianym Stenie oraz MP 40. Kształt pistoletu wynikał z tego, że jego poszczególne części produkowano w wielu warsztatach zajmujących się wytwarzaniem wielu różnych produktów, więc ich wygląd / kształt nie mógł budzić podejrzeń. W listopadzie 1943 roku uruchomiono produkcję Błyskawicy – w zakładzie Franciszka Makowieckiego w Warszawie, który formalnie wytwarzał siatkę ogrodzeniową, montowano finalny produkt. Tam też wykonywano pierwsze przestrzelenie broni. Szacuje się, że wyprodukowano ok. 700 sztuk Błyskawic. Broń ta działała na zasadzie odrzutu zamka swobodnego i zasilana była amunicją 9mm Para umieszczoną w 32-nabojowym magazynku pudełkowym, kompatybilnym z magazynkiem od Stena. Lufa gwintowana o długości 195 mm posiadała 6 bruzd. Kolba składana, wykonana z dwóch stalowych płaskowników połączonych na końcu za pomocą aluminiowej stopki. Na stopce wygrawerowane były błyskawice. Broń wyposażona była w chwyt pistoletowy i strzelała tylko ogniem ciągłym. Cechą charakterystyczną Błyskawicy jest to, iż elementy składowe broni były łączone ze sobą przede wszystkim poprzez skręcanie, spawanie było ograniczone do niezbędnego minimum. Układ celowniczy stały, bez regulacji, przeziernikowy z muszką na komorze zamkowej. Pistolet bez magazynka ważył 3,2 kg. Błyskawica (źródło: [1].) Alianci – Wielka Brytania – Pistolet maszynowy Sten Dowództwo armii Wielkiej Brytanii bardzo szybko zrozumiało, że brak PM, który przed wybuchem wojny określany był żartobliwie jako „broń gangsterska”, jest zasadniczym błędem, który należy jak najszybciej naprawić. Posiłkowano się przede wszystkim zamówieniami amerykańskich Thompsonów i jednocześnie uruchomiono produkcję PM Lanchester Mk I, który był kopią niemieckiego MP 28. W tym samym czasie rozpoczęto także prace nad skonstruowaniem własnego, kompletnie nowego PM. Prace powierzono zespołowi pod kierownictwem Harolda Turpina i płk. Reginalda Sepharda. Na początku stycznia 1941 roku przedstawiono prototypowy model, który od razu poddano testom. Testy, pomimo drobnych uwag zakończyły się sukcesem – broń skierowano do produkcji seryjnej. Otrzymała ona nazwę STEN, która utworzona została z pierwszych liter nazwisk jej twórców i początku nazwy miejscowości Enfield, w której mieściła się fabryka tej słynnej do dnia dzisiejszego broni. W czerwcu 1941 roku przekazano armii pierwszą partię Sten-ów model Mk I. Broń ta działała na zasadzie odrzutu zamka swobodnego i zasilana była amunicją 9 mm Para umieszczoną w 32-nabojowym magazynku pudełkowym. Gniazdo magazynka znajdowało się po lewej stronie. Lufa z osłoną, nieruchoma, gwintowana o długości 198 mm posiadała 6 bruzd. Pistolet ten wyposażony był w przełącznik trybu prowadzenia ognia. Przyrząd celowniczy stanowił stały celownik przeziernikowy i stała muszka. Sten Mk I posiadał drewniane łoże i składany przedni chwyt a jego lufa zakończona była tłumikiem ognia w kształcie lejka. Natomiast w wersji Mk I* zamiast drewna zastosowano elementy blaszane i zrezygnowano z tłumika. Broń ewoluowała w dalszym ciągu – wprowadzano poprawki techniczne, obniżano koszty i czas produkcji zachowując jednocześnie jej najważniejsze cechy: prostotę i niezawodność. Model Mk II był najpopularniejszym spośród wszystkich produkowanych wersji Stena – wyprodukowano go w ilości ok. 2 mln sztuk. Mk II posiadał lufę, którą można w łatwy sposób zdemontować, podobnie jak jej osłonę. Gniazdo magazynka miało możliwość obracania. PM ten występował z kilkoma wariantami kolb: profilowane, składane, rurowe ze stopką. Niektóre wersje miały lufy przystosowane do zamontowania bagnetu. Pojawiła się też specjalna wersja Mk II S z tłumikiem hałasu. Kolejna odsłona Stena to wersja Mk III. W modelu tym powrócono do pierwotnego rozwiązania z długą osłoną lufy, która stanowiła całość z komorą zamkową. Do okna wyrzutowego łusek dodano blachę, która zabezpieczała strzelca przed poparzeniem lub skaleczeniem dłoni przez wypadające łuski. Tym razem lufa nie była wymienna a gniazdo magazynka nie miało możliwości obrotu. Sten Mk III powstał w ilości 1,5 mln egzemplarzy. Sten Mk IV był rozwiązaniem eksperymentalnym (próby skrócenia długości broni) i nie wszedł do produkcji. PM Sten Mk V w swojej ostatecznej wersji „standard” posiadał chwyt pistoletowy i drewnianą kolbę. Muszka posiadała osłonę a do broni można było dołączyć bagnet. Ostania wersja Stena, czyli Mk VI to broń identyczna jak Mk V przeznaczona do zadań specjalnych i wyposażona w tłumik hałasu. Sten to legenda pośród pistoletów maszynowych używanych podczas II wojny światowej. Znajdował się na wyposażeniu wielu armii, a jego wierne kopie produkowali nawet Niemcy! Prosta konstrukcja broni, niewielkie wymagania technologiczne, niski koszt i krótki czas produkcji sprawiły, że wszystkich pistolet we wszystkich wersjach został wyprodukowany w ilości 3,75 mln sztuk. Sten Mk II (źródło: [1].) Sten Mk III (źródło: [1].) Alianci – Stany Zjednoczone – Pistolet maszynowy M3 i M3 A1 Jak wspomniano na wstępie tego artykułu Stany Zjednoczone były jednym z trzech państw, które przed wybuchem II wojny światowej posiadały na wyposażeniu swojej armii pistolet maszynowy. Był to słynny Thompson M1928 znany także jako „Tommy gun”. Zachęcam do zapoznania się z historią tej słynnej broni – opis jest zamieszczony na stronie internetowej KS Grot Białystok w dziale „kolekcjonerstwo”. Natomiast w tym rozdziale przedstawiony zostanie „mniej znany brat” Thompsona, czyli PM M3 zwany „smarownicą” z racji swojego wyglądu, przypominającego stosowany w technice przyrząd służący do smarowania między innymi łożysk. M3 działał na zasadzie odrzutu zamka swobodnego, lufa była nieruchoma. Zasilany był amunicją ACP z magazynków pudełkowych 30-nabojowych. M3 w całości był wykonany ze stali. Kłopotliwym rozwiązaniem było napinanie zamka poprzez dźwignię przy gnieździe magazynka. Natomiast bardzo ciekawą funkcjonalnością był system szybkiej adaptacji broni do kalibru 9mm Para. Wystarczyło wymienić lufę, czółko zamka i adapter magazynka i skorzystać z magazynka od Sten-a. W 1944 roku broń poddana została modernizacji – głównie z powodu metody napinania zamka. Kłopotliwe rozwiązanie zastąpiono nowym, ulepszonym – w trzonie zamka wykonano otwór, w który strzelec wkładał palec i odciągał mechanizm w celu przeładowania. Modyfikacjom uległa także kolba, która wyposażona została w mechanizm ładowania magazynka. Niektóre modele posiadały tłumik płomienia lub tłumik dźwięku. Ta wersja oznaczona została jako M3A1 i produkowano ją jeszcze dość długo po zakończeniu wojny. Jako ciekawostkę warto dodać, że niektóre wozy bojowe biorące udział w wojnie w Zatoce Perskiej (1990) miały na wyposażeniu ten właśnie PM. Pistolet ten został wyprodukowany w ilości ponad 620 tys. egzemplarzy, w tym 15 tys. sztuk w wersji A1. M3 (źródło: [1].) Pozostałe Państwa Alianckie również posiadały własne konstrukcje PM. W tym miejscu wymienione zostaną różne modele broni oraz ich zdjęcia. Zainteresowanych szczegółami odsyłam do wskazanej na końcu artykułu bibliografii. Alianci – Australia – Pistolet maszynowy Owen 42 i Austen Austen (źródło: [1]) Owen 42 (źródło: [1].) Alianci – Francja – Pistolet maszynowy MAS 38 MAS 38 (źródło: [1].) Alianci – Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich – Pistolet maszynowy PPD, PPSz, PPS PPD 1940 (źródło: [1].) PPS 1943 (źródło: [1].) Podsumowanie Pistolet maszynowy, którego potencjał militarny przed wybuchem II wojny światowej został doceniony tylko przez trzy państwa, błyskawicznie stał się jednym z podstawowych rodzajów broni. Każda armia świata musiała posiadać PM. Wojska piechoty niektórych państw wyposażone były nawet w 40% w ten rodzaj broni. Gwałtowna potrzeba konstruowania i produkcji tanich PM spowodowała bardzo szybki rozwój tej gałęzi uzbrojenia. Państwa biorące udział w II wojnie światowej wyprodukowały łącznie ponad 20 mln sztuk takich pistoletów. Do dnia dzisiejszego PM stanowią nadal wartościowe uzbrojenie wojsk i służb specjalnych, pomimo, iż ich miejsce zajęły karabinki automatyczne. Bibliografia: [1]. Witold Głębowicz, Roman Matuszewski, Tomasz Nowakowski „Indywidualna broń strzelecka II wojny światowej”, wyd. Lampart Warszawa 2000 [2]. Stanisław Kochański „Automatyczna broń strzelecka”, wyd. Sigma NOT sp. z Warszawa 1991 [3]. Czasopismo „Militaria XX wieku” nr 6(27) listopad-grudzień 2008 i nr 6(39) listopad-grudzień 2010, wyd. Kagero, Lublin [4]. Wikipedia
Zdobycie przez wywiad Armii Krajowej informacji na temat niemieckiej „broni odwetowej” V-1 i V-2 oraz dostarczenie jej fragmentów wraz ze szczegółowymi raportami na Zachód było jednym z największych sukcesów wywiadu Polski Podziemnej w czasie II wojny światowej. Wywiad i kontrwywiad Polskiego Państwa Podziemnego w starciu z V-1 i V-2 - fascynująca opowieść o sukcesach żołnierzy Armii Krajowej. Zdobycie przez wywiad Armii Krajowej informacji na temat niemieckiej „broni odwetowej” V-1 i V-2 oraz dostarczenie jej fragmentów wraz ze szczegółowymi raportami na Zachód było jednym z największych sukcesów wywiadu Polski Podziemnej w czasie II wojny światowej. Na trop ośrodka zbrojeniowego, w którym Niemcy konstruowali oraz testowali „nową broń”, polski wywiad wpadł już w 1942 r. Udało się wówczas zlokalizować niemieckie centrum doświadczalne, które znajdowało się na wyspie Uznam na Morzu Bałtyckim. Początkowo regularne i szczegółowe doniesienia polskiego wywiadu na temat niemieckich prób z bronią rakietową nie wywołały reakcji wśród alianckich decydentów. Dopiero, gdy Niemcy zbudowali na brzegach Francji i Danii dziwne instalacje, Brytyjczycy poprosili polski rząd na uchodźstwie o pomoc. Zgromadzone informacje polskich wywiadowców pozwoliły aliantom na przeprowadzenie precyzyjnego nalotu na ośrodek badawczy Luftwaffe w Peenemünde. Niemcy natychmiast przenieśli produkcję i testy swojej broni w głąb okupowanej Polski na poligon w Bliźnie na Podkarpaciu. Regularnie przeprowadzane próby broni V-1 i V-2 nie uszły uwadze polskich konspiratorów. Fragmenty wystrzelonych rakiet, znalezione przez członków siatki wywiadowczej AK, były natychmiast przekazywane do Biura Studiów Przemysłowych Oddziału II Komendy Głównej AK. Tam inżynierowie, konstruktorzy i naukowcy odtwarzali budowę rakiety, sporządzali precyzyjne raporty i przekazywali je na Zachód. Prawdziwy przełom nastąpił 20 maja 1944 r. Nad Bugiem, w okolicy miejscowości Sarnaki, okoliczni mieszkańcy znaleźli rakietę V-2, która nie eksplodowała. Natychmiast ją zamaskowali w sitowiu, a znalezisko zabezpieczyli lokalni AK-owcy. Tym razem udało się przechytrzyć Niemców, którzy po każdorazowej eksplozji rakiety, przeczesywali teren i usuwali fragmenty swojej „nowej broni”. Nieuszkodzona i kompletna V-2 była w rękach polskiego wywiadu! Komenda Główna AK natychmiast poinformowała Londyn o unikalnym znalezisku. Reakcja była natychmiastowa – zdecydowano, że elementy rakiety oraz dokumentacja techniczna sporządzona przez polskich naukowców zostanie jak najszybciej przetransportowana na Zachód. Brawurowy przerzut samolotem z okolic Tarnowa do Włoch, a potem do Londynu, zaplanowano na noc z 25 na 26 lipca 1944 r. Mimo trudności spowodowanych warunkami pogodowymi i aresztowaniem przez Gestapo wyznaczonego do tej misji kuriera (Antoniego Kocjana „Korony”), operacja „Most III” zakończyła się pełnym sukcesem. Gdyby nie zaprezentowana w albumie „Wywiad i kontrwywiad Polskiego Państwa Podziemnego w starciu z V-1 i V-2” ciężka i pełna poświęceń praca polskiego wywiadu, niemiecka „broń odwetowa” mogłaby wyrządzić niewyobrażalne szkody w ostrzeliwanych krajach. Działania wywiadu i kontrwywiadu AK opisuje publikacja „Wywiad i kontrwywiad Polskiego Państwa Podziemnego w starciu z V-1 i V-2”, którą jest kolejnym przedsięwzięciem wydawniczym Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Archiwum Akt Nowych. W albumie wykorzystano dokumenty odnalezione dopiero przed kilkunastoma laty, a wykonane przez struktury AK szkice i mapy niemieckich poligonów oraz rysunki rozbitych pocisków są publikowane po raz pierwszy. Bogato ilustrowana publikacja przedstawia nie tylko unikalne dokumenty, ale również sylwetki tych, bez których rozpracowanie V-1 i V-2 byłoby niemożliwe. Cała publikacja dostępna na stronach Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego
W Polsce cenimy niemieckie marki motoryzacyjne i chętnie sięgamy po tak znane samochody, jak choćby Volkswagen Golf i Passat, Audi A4, czy też różne modele BMW oraz Mercedesa. Dziś to prężnie działające koncerny, które od wielu dziesięcioleci rozwijają się w niebywałym tempie i – mimo wpadek – stale zwiększają swoją sprzedaż. Firmy te, o czym nie każdy wie, mają jednak w swojej historii epizody, które przez długie dziesięciolecia były ukrywane. Nic w tym zresztą dziwnego, bo trudno szczycić się współpracą z nazistami, zarabianiem na przymusowych robotnikach i produkcją wojenną. Choć wielu historyków zdawało sobie sprawę z tego, jak wyglądała kooperacja czołowych niemieckich koncernów z Hitlerem i jego poplecznikami, to jednak dopiero pod koniec XX wieku i w pierwszych latach obecnego stulecia otwarto firmowe i państwowe archiwa. Dopiero wtedy doszło do rozliczeń. Liczyli, że wojna się szybko skończy Jedną z firm, która z aktywnie zaangażowała się w produkcję pojazdów wojskowych, był Daimler-Benz, który produkował auta marki Mercedes. Choć firma działała już od dziesięcioleci i była doskonale znana z produkcji drogich i luksusowych samochodów, to w 1937 roku produkowała też pojazdy ciężarowe, które dostarczała niemieckiej armii. Czołowym produktem marki, o którym Daimler informuje w swojej oficjalnej historii, była ciężarówka LG 3000, która była częstym widokiem na drogach krajów podbitych przez Niemców. Z czasem, w swoich fabrykach w Marienfelde i Genshagen, koncern zaczął też produkcję lotniczych silników DB 600 i DB 601. Zapotrzebowanie na nie było tak duże, że drugi z wspomnianych zakładów wybudowano specjalne w tym celu w podberlińskim lesie – tak, by nie był łatwy do zlokalizowania. Foto: Daimler Ciężarówka produkowana przez koncern Daimler Właśnie produkcji zbrojeniowej, na potrzeby niemieckiej armii, Daimler-Benz zawdzięczał bardzo szybki wzrost przychodów. Ówczesny zarząd koncernu, już po inwazji na Polskę, sądził, że wojna potrwa bardzo krótko i pozwoli utrzymać produkcję cywilną. Opinii tej nie zmienił też blitzkrieg we Francji. Do końca 1941 trwała więc równolegle produkcja dla wojska oraz cywilna. Od czasu pierwszych niepowodzeń na froncie wschodnim stało się jednak jasne, że walki potrwają długo. Produkcja cywilnych samochodów zakończyła się ostatecznie w 1942 roku, a Daimler skupił się na produkcji i montażu uzbrojenia dla piechoty, floty i sił powietrznych. Foto: NAC Półgąsienicowy pojazd ciężarowy Daimler-Benz LR-75 "Zwitter" Po inwazji na Związek Radziecki, produkowano coraz więcej części zamiennych dla wojskowych pojazdów oraz silników lotniczych. Rosło zatem zapotrzebowanie na robotników, których stale brakowało. Młodzi i silni mężczyźni byli przecież wysyłani na front. Początkowo deficyt siły roboczej uzupełniano, zatrudniając kobiety, lecz szybko okazało się, że to nie wystarczy. Foto: NAC Nazistowski gubernator w limuzynie Mercedesa - uroczystości na Błoniach Krakowskich W fabrykach Daimlera pojawili się więc robotnicy przymusowi: jeńcy wojenni, cywile zmuszani do pracy oraz więźniowie z obozów koncentracyjnych. Co ciekawe, jak wynika z oficjalnej historii tej niemieckiej firmy, pracownicy pochodzący z zachodu Europy początkowo mieszkali w pensjonatach, w prywatnych kwaterach lub w budynkach szkół. Z kolei osoby pochodzące ze wschodu – kwaterowane były w bardzo złych warunkach, w barakach (w obozach pracy). Z kolei więźniowie obozów koncentracyjnych, głównie Żydzi i ludność pochodząca ze wschodu Europy, byli pod nadzorem SS i nierzadko żyli w nieludzkich warunkach. Daimler „wypożyczał” tę tanią siłę roboczą od SS, płacąc za tę „usługę”. Historycy szacują, że w sumie niemiecki koncern wykorzystywał około 40 tys. robotników przymusowych, co oficjalnie przyznano w połowie lat 80, czyli wiele dziesięcioleci po wojnie. Foto: Audi Diler Auto Union Auto Union, czyli protoplasta Audi Z pracy robotników przymusowych chętnie korzystał też koncern Auto Union, który po wojnie przekształcił się w Audi – dzisiejszego producenta samochodów klasy premium należącego do Grupy Volkswagena. W trakcie wojny firma ta produkowała czołgi i silniki lotnicze. Jak wynika ze statystyk, w sumie pracowało w niej około 20 tys. robotników, w tym więźniów obozów koncentracyjnych ubranych w „pasiaki” i pilnowanych przez strażników z SS. Audi dopiero w 2014 roku oficjalnie przyznało się do współpracy z nazistami. Do archiwów tej firmy dopuszczono dwie osoby: historyka z uniwersytetu w Chemnitz Rudolfa Bocha oraz Martina Kukowskiego z departamentu historii Audi. Wspólnie napisali oni liczącą 500 stron książkę o wojennej historii Auto Union. Wynika z niej, że sukces Auto Union, firmy powstałej w 1932 z połączenia mniejszych manufaktur, został zbudowany na ludzkim cierpieniu i nieszczęściu. Foto: NAC Front wschodni - pojazd Auto Union Odpowiedzialnym za wykorzystywanie przymusowych robotników był ówczesny szef Auto Union, Richard Bruhn. W kierowanej przez niego firmie – w ramach umowy z SS – zatrudniano około 4 tys. więźniów obozów koncentracyjnych. Na tym jednak nie koniec. Kolejne 16 tys. to przymusowi robotnicy, którzy nie mieszkali wprawdzie w obozach koncentracyjnych, lecz w przyzakładowych, strzeżonych, nierzadko nieogrzewanych barakach. Jak podkreślają historycy, warunki życia w tych miejscach były niewyobrażalnie trudne. Co więcej, osoby po wypadkach, które zdarzały się dość często, wysyłano do obozu Flossenburg, w którym odbywały się egzekucje. Z kolei pod koniec wojny niemal 700 pracowników z zakładu w Zwickau wysłano w marszu śmierci do miejscowości Karlove Vary w dzisiejszych Czechach. Około połowa z nich zmarła w jego trakcie. Fakty są jednak takie, że – co podkreślają autorzy książki o Auto Union – praca przymusowa w czasach II Wojny Światowej była niezbędnym składnikiem niemieckiej maszyny wojennej. Warto przypomnieć, że nawet w ramach obozu w Auschwitz działała fabryka koncernu IG Farben, produkująca kauczuk. Volkswagen – dziecko Hitlera i Porsche Foto: Volkswagen Volkswagen 3 z 1935 roku - jeden z pierwszych prototypów O kolaboracji z nazistami trudno zaś mówić w przypadku Volkswagena. Dlaczego? Bo firma ta po prostu powstała na zamówienie niemieckich faszystów i z ich inicjatywy. Pomysł stworzenia samochodu dla ludu („volks” – lud, „wagen” – samochód) należał do Adolfa Hitlera. To on, już w 1934 roku, zdecydował, że musi powstać auto, które będzie mógł kupić każdy. Miał to być pojazd dla dwójki dorosłych i trójki dzieci, którym da się rozwinąć prędkość 100 km/h. W tym czasie zaledwie 2 proc. Niemców miało własne auta, a przecież Amerykanie od lat mieli już swojego Forda Model T. Hitler chciał, by w podobny sposób zmotoryzować Niemcy. Nowy model miał być przyznawany tym, którzy będą wpłacać 5 marek tygodniowo, przy średnich zarobkach rzędu 32 marek. Taki był cel. Do jego realizacji Hitler wybrał słynnego już wówczas projektanta Ferdinanda Porsche i jego firmę, która wówczas nosiła nazwę „Dr. Ing. h. c. F. Porsche GmbH”. Porsche szybko zaprojektował tanie auto, które kształtem przypominało powojennego Garbusa. Przed wybuchem wojny udało się nawet wybudować fabrykę w Fallersleben, w czym wydatnie pomógł Albert Speer, ceniony przez Hitlera ekspert od wielkich inwestycji i programów gospodarczych. Wtedy też powstało miasto Wolfsburg – jako miejsce, w którym mieli zamieszkać robotnicy nowej fabryki. Foto: Volkswagen VW 30 z 1937 roku Jednak – do września 1939 roku – wyprodukowano zaledwie kilkaset sztuk „auta dla ludu”. Ferdinand Porsche, zamiast auta dla mas, rozpoczął produkcję wojskową. Najbardziej znanym produktem zakładów Volkswagena był Kubelwagen, czyli niewielki i lekki pojazd terenowy z napędem na jedną oś. Wersje rozwojowe tego auta to Kommandeurswagen (przeznaczony dla dowódców) oraz Schwimmwagen (czyli amfibia). Samochody te doskonale sprawdziły się w trakcie działań wojennych i masowo były wykorzystywane przez Wehrmacht i Waffen-SS. Foto: Volkswagen Volkswagen Typ 166, z napędem 4x4, amfibia. W latach 1942-1944 zbudowano 14 263 egzemplarze Volkswagen, by zaspokoić popyt nazistowskich Niemiec na sprzęt wojskowy, korzystał oczywiście z niewolniczej pracy. Szacuje się, że firma ta zatrudniała około 12-15 tys. pracowników z różnego rodzaju obozów. Od kwietnia 1942 roku w okolicach Wolfsburga działał zresztą obóz pracy Arbeitsdorf, w którym zebrano więźniów z obozów Buchenwald, Sachsenhausen oraz Neuengamme. Zakład Volkswagena mógł zatem do woli korzystać z taniej siły roboczej. Była potrzebna, bo oprócz produkcji samochodów, z czasem firma zajęła się też naprawą bombowców Junkers Ju88, produkcją min oraz elementów rakiet V1. Foto: Volkswagen Volkswagen Type 82 z 1944 roku, na gaz drzewny Po wojnie fabrykami Volkswagena zarządzał brytyjski oficer i inżynier mjr. Ivan Hirst który wznowił produkcję taniego samochodu dla mas. Co ciekawe, mimo kierowania propozycji do licznych producentów aut z Ameryki, Francji i Wielkiej Brytanii, nikt nie chciał przejąć zakładów, nawet za darmo. Pewnie był to spory błąd, bo Volkswagen z firmy, która w 1946 roku była w stanie wyprodukować tysiąc samochodów, wyrósł na globalny koncern, z którym mogą rywalizować tylko nieliczni. Warto dodać, że oficjalnie Volkswagen przyznał się do zatrudniania przymusowych robotników dopiero pod koniec lat 90. Rodzina Quandtów i przyjaźń z nazistami Dziś najważniejszymi udziałowcami BMW jest rodzina Quandt, która przez długie dziesięciolecia po wojnie starała się przemilczeć przeszłość swoją i marki BMW. Dopiero w 2011 roku rodzina Quandtów przyznała, że Guenther Quandt – wówczas jeszcze nie mający związków z BMW – ściśle współpracował z nazistami (był członkiem partii nazistowskiej). Dzięki znajomości z Adolfem Hitlerem, Quandt zdobywał państwowe kontrakty, ale też mógł uczestniczyć w przejmowaniu firm, które odbierano Żydom. W czasie wojny, firmy należące do Quandtów dostarczały amunicję, karabiny, czy też baterie do U-Bootów. Zakłady te masowo wykorzystywały niewolniczą pracę, nie licząc się z warunkami życia robotników, z których wielu zmarło w głodu i wycieńczenia. Dopiero w 2016 roku rodzina oficjalnie przyznała, że takie fakty miały miejsce. Foto: NAC Motocykliści niemieccy na maszynach BMW A co z BMW? Firma, jak wiele innych niemieckich koncernów, także prowadziła w czasie wojny produkcję zbrojeniową, koncentrując się na silnikach lotniczych, choć jej ważnym produktem były też motocykle szeroko wykorzystywane przez niemiecką armię. Szacuje się, że do 1945 roku BMW wyprodukowało ponad 30 tys. silników dla samolotów śmigłowych. Co więcej, linie montażowe tej firmy opuściło też około 500 silników odrzutowych – do nowoczesnych samolotów, które Niemcy wykorzystywali pod koniec wojny. Oczywiście przy produkcji pracowali też więźniowie, z obozu koncentracyjnego w Dachau. Pod koniec wojny w BMW pracowało przeszło 20 tys. robotników przymusowych. Dziś żadna z niemieckich firm nie ukrywa swojej przeszłości. W archiwach, nawet na oficjalnych stronach internetowych, można znaleźć informacje o ich historii w trakcie II wojny światowej, choć – trzeba to przyznać – informacje te czasem trudno jest znaleźć. Cóż, nie ma się czym chwalić. Każda z firm, na przełomie XX i XXI wieku, uczestniczyła w wypłacie odszkodowań dla robotników przymusowych, wpłacając pokaźne sumy na konta Fundacji „Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość”. Materiał powstał dzięki współpracy Onet z partnerem - Narodowym Archiwum Cyfrowym, którego misją jest budowanie nowoczesnego społeczeństwa świadomego swojej przeszłości. NAC gromadzi, przechowuje i udostępnia fotografie, nagrania dźwiękowe oraz filmy. Zdigitalizowane zdjęcia można oglądać na
Adolf Hitler straszy zza grobu. Pasjonaci historii ze Stowarzyszenia Historycznego Perkun w Trześni oraz Relic Hunter z Przemyśla odkryli, że w Polsce wciąż znajduje się tajna broń Hitlera, czyli tzw. „Wunderwaffe”. Gdyby została użyta zgodnie z planem nazistów, II wojna światowa mogłaby skończyć się zupełnie inaczej. Wunderwaffe Adolfa Hitlera w Polsce. Miłośnicy historii wykopali głowicę i inne fragmenty rakiety V2. Niemcy chcieli za pomocą tej broni wygrać II wojnę światową, a jej testy przeprowadzano na poligonie Blizna. Tak wygląda Wunderwaffe wydarte ziemi po 80 latach – pisze Relic Hunter na Facebooku. Jak podaje portal akcja wydobywcza została przeprowadzona w sobotę w Niwiskach na Podkarpaciu. Ze względu na podmokły teren, konieczne było użycie koparki. Rakieta V2 - historia II wojny światowej mogła wyglądać inaczej Rakieta została wystrzelona podczas II wojny światowej z poligonu doświadczalnego "Blizna". Prawdopodobnie spadła w Niwiskach i przełamała się na pół. Jedna część znajduje się na bardzo bagnistym, torfowym terenie – powiedział szef grupy Relic Hunter i prezes grupy badawczej Kaponiera Eksploracja, Pasja i Historia Jacek Dzik w rozmowie z Polsat News. Rakieta V2 to niemiecki rakietowy pocisk balistyczny, który jako pierwszy osiągnął wysokość 100 kilometrów (linia Kármána), wchodząc tym samym w przestrzeń znaleziona w weekend przez Polaków była testowa, a nie bojowa. Prawdopodobnie hitlerowcy próbowali wydobyć rakietę, by polskie podziemie nie zdobyło informacji o nowej zabójczej technologii, ale głowica wbiła się zbyt głęboko w ziemię i nie mogli jej przypomina podczas drugiej wojny światowej odpalono ponad 5,5 tys. rakiet V2. Zabiły ok. 7 tys. żołnierzy i cywilów. Duży wkład w zneutralizowaniu niszczycielskiego działania tej broni miał wywiad Armii Krajowej. W lutym 1943 r. Polacy namierzyli tajne zakłady zbrojeniowe w Peenemünde, gdzie produkowano V2. Przekazane informacje pozwoliły aliantom namierzyć i zniszczyć ośrodek. Odtąd produkcja rakiet odbywała się w zakładach rozsianych po całych Niemczech – podaje Rakieta V2 w Polsce - tajna broń Hitlera - WIDEO:
bronie niemieckie z 2 wojny światowej